sobota, 15 grudnia 2012

2.

Podkład muzyczny: Blue Fundation - Eyes On Fire

*3 miesiące później*

Dosłownie metry dzieliły mnie od drzwi do mieszkania Sandry. Nad ranem wróciłem ze zgrupowania i chciałem zrobić jej niespodziankę. W moich myślach malował się idylliczny  obraz: dzwonię, ona otwiera w szlafroku, rzuca się na mnie i do łóżka. Zaczesałem rozmierzwione włosy do tyłu i stanąłem przed dzwonkiem. Już miałem go nacisnąć – ale czy nie lepiej zrobić jej niespodziankę? Wyjąłem więc z kieszeni klucz. Pasował jak zwykle. Po cichu otworzyłem drzwi.
Zostawiłem torbę w przedpokoju i nie widząc nigdzie ukochanej podążyłem w głąb mieszkania. Kuchnia? Pusto. Salon? Pusto. Łazienka? Ani żywej duszy.  „Przecież o tej porze musi być w domu. Miała czekać…” – myślałem w duchu. Po chwili zorientowałem się, że coś jest ewidentnie nie w porządku. Sandra była pedantką, lubiła gdy wszystko, a zwłaszcza ubrania i buty zawsze były na swoim miejscu. Teraz jednak nic nie leżało na swoim miejscu. Płaszcz, jakby zrzucony z siebie w pośpiechu, leżał na oparciu fotela; ulubiona torebka ciśnięta w kąt; buty, kupione w zeszłym tygodniu, artystycznie ozdabiały środek korytarza… I te dziwne dźwięki.
Udałem się z niepokojem wyrysowanym na twarzy, do sypialni. Serce mi stanęło, gdy naciskałem klamkę i popchnąłem drzwi.
            - Gregor?! – krzyknęła zdezorientowana Sandra i natychmiast przykryła się kocem. Jej twarz zrobiła się najpierw czerwono-buraczana, później blada niczym śnieg. Przypominała śmierć. Zaczesała nerwowo rozczochrane włosy i zaczęła coś mówić, ale nie pamiętam tych słów. Byłem zajęty obserwowaniem faceta, który leżał tuż koło niej. Najwyraźniej moja obecność nie wprawiała go w zakłopotanie, ponieważ nawet nie mrugnął. Wstał, włożył spodnie i stanął przede mną.
            - To. Jest. Kurwa. Chyba. Jakiś. Żart. – wreszcie przemogłem się i coś powiedziałem. Nie było to najmądrzejsze, ale nic innego nie przychodziło mi wtedy do głowy.
- Ciekawy jestem, jak to jest się dowiedzieć, że twój własny prawnik pieprzy twoją dziewczynę. To ja już będę leciał…
- Gdzie, sukinsynu?!
Złapałem za jego żałośnie pomięty kołnierz od lamerskiej czarnej koszuli i popchnąłem na ścianę. Biedaczek, bezradność w jego oczach była zabawna.
- Słucham?! Co masz mi do powiedzenia?!
- Pilnuj suni, za często rozstawia nogi. – stwierdził z irytującym uśmieszkiem wąskich warg.        Początkowa bezradność nie przeszkodziła mu w stawianiu, jak się okazało, cennych uwag. Słysząc jednak jego słowa nie zamierzałem się hamować. Nie dość, że się z NIĄ pieprzył, to jeszcze potem ją obraża?!
Pięść zacisnęła się mimowolnie i wymierzyła kilka ciosów w jego proste do przesady zęby.
            - Gregor! Gregor, przestań! – wrzeszczała za uchem Sandra. Ale ja nie przestawałem go bić. Dopiero, gdy moja dłoń zalała się jego krwią, ustąpiłem. Wypuściłem go z ręki, poturlał się po podłodze. Sandra z przerażeniem w oczach podbiegła do niego, łzy spływały jej po policzkach.
            - Nie musiałeś go tak bić!
- Owszem, musiałem. Nikt nie będzie obrażał mojej byłej narzeczonej.
- Byłej? – jej oczy zapłonęły, wstała i podeszła bliżej. – Gregor nie mam nic na swoją obronę! Ale proszę nie zostawiaj mnie! – próbowała mnie objąć, ale ją odepchnąłem. Ominąłem ją i podszedłem do tego leżącego na podłodze zera. Podniosłem go i wypchnąłem z pokoju.
- Chyba trafisz sam do wyjścia. – rzuciłem i zamknąłem drzwi.
Odwróciłem się w stronę Sandry i spojrzałem na jej zapłakane oczy. Jakoś dziwnym trafem, nie było mi przykro.
            - Kochałem Cię. – zacząłem. – Dałem Ci wszystko czego chciałaś. A Ty mnie zdradziłaś?! - zbliżyłem się i wbiłem w nią oskarżycielskie spojrzenie.
- Gregor, błagam Cię. – wybuchła kolejną falą płaczu – Wybacz mi! Przecież wiesz, że Cię kocham!
- Mnie? Czy moje pieniądze… ? – zawiesiłem głos. Zdawało mi się, że doskonale znam odpowiedź na to pytanie. – Możesz już zmienić status na facebook’u. Nasz związek dobiegł końca.
- Przepraszam – zaczęła mnie dotykać, zbliżać się. Czułem do niej wstręt, obrzydzenie. Znowu ją odepchnąłem.
            - W sumie, to ja też już pójdę. Nie mamy o czym gadać. – odwróciłem się na pięcie i podnosząc torbę z podłogi, położyłem klucze na półeczce obok drzwi.
- Gregor! – wrzeszczała za mną. Po mojej głowie biegały myśli o tym, że jest mistrzynią hipokryzji. Wsiadłem do samochodu. Uderzyłem z całej siły ręką w kierownicę.
- Kurwa, kurwa, kurwa! Halo? Hilde? Powiedz, że jesteście z chłopakami na nartach.
- No właśnie wracamy. – odezwał się Norweg ze śmiechem. Och ironio, nie miał pojęcia jak bardzo mnie nie jest do śmiechu. – Co jest?
- Idziemy do baru, ja stawiam.
            Wcisnąłem pedał gazu, jadąc coraz szybciej i szybciej. Austriacki autostrady dawały mi pole do popisu, szczególnie w tak żenującej sytuacji. Świadomość, że zostałem zdradzony (JA), doprowadzała mnie do szaleństwa. Pokonując kolejne kilometry podjąłem jedną z najważniejszych decyzji ostatnich miesięcy: koniec z miłością. „Kochać” to słowo zakazane.
Można go używać tylko i wyłącznie, jako określenie bardzo dynamicznej czynności. Od dzisiaj można się kochać, w czysto fizyczny sposób.
Szybko zjawiłem się w umówionym miejscu. Od razu czupryna Hilde’go rzuciła mi się w oczy. Nigdy nie był moim przyjacielem, ale dzisiaj to właśnie jemu chciałem się wygadać, i to właśnie jego chciałem wciągnąć w mój plan. Co dwie głowy, to nie jedna. I to jeszcze jakie głowy! Podszedłem i przywitałem się.
- Stary, kopę lat! – zironizował Norweg, i uścisnął mi dłoń. – Co się stało?
- Dwie setki poproszę – zwróciłem się do barmanki, kontem oka patrzyłem na Toma. Gdy zamówienie było gotowe, podałem Tomowi kieliszek. – Wypij, za nasz nowy układ.
- Wybacz, Schlierenzauer, ale nie bardzo nadążam. – skrzywił się Tom, patrząc na mnie jak na kretyna. – Co masz, do licha, na myśli?
Zignorowałem jego pytanie, by szybko przechylić kieliszek i delektować się ostrym smakiem wódki. Tak, właśnie tego było mi trzeba. Po chwili Hilde zrobił to samo, a po odstawieniu szkła, powtórzył pytanie.
- Sandra mnie zdradziła. – powiedziałem szybko, wyrzucając to z siebie.
To takie upokarzające… Szok, konsternacja, niedowierzanie. Właśnie takie emocje rysowały się na twarzy kumpla, który z rozdziawionymi ustami przypatrywał mi się gorączkowo.
- Zapomniałeś języka w gębie? – zirytowałem się.
- Jak to „zdradziła Cię” ? – nadal był w konsternacji.
- Pierdole… - za dużo przeklinania jak na jeden dzień, no ale jak tu można inaczej? – Nie wiesz jak się zdradza? – rzuciłem mu znaczące spojrzenie. – Powiem Ci coś jeszcze lepszego. Z moim własnym prawnikiem, rozumiesz? Skończony sukinsyn oberwał za to po ryju.
            Tom przywołał gestem barmankę. Zamówił cztery następne kolejki. Najprawdopodobniej w końcu pojął powagę sytuacji.
- O jaki układ Ci chodziło? – zwrócił się do mnie.
- Zero miłości. Zero uczuć. Tylko seks, Hilde. – odpowiedziałem krótko, dodając: - Nie możemy narażać się na destabilizację formy przez nieudaną miłość. Musimy być zimni i oschli. Chcę ranić, rozumiesz?
            Norweg przyglądał mi się badawczo, a kiedy skąpo ubrana brunetka podała jego zamówienie, szybko wypił dwa kieliszki.
- Masz rację.
- Wchodzisz w to?
- Tak. – potwierdził swoje stanowisko. W sumie, nie dziwie mu się. Też nie miał lekko. Ostatnia… jak jej było? Marina? Marie? Marry? W każdym razie, skończyło się podobnie jak u mnie.
- Akcję uważam za rozpoczętą.

*

*kolejne 3 miesiące później*

- Tom? Wpadasz do mnie?
- Po co?
- No wiesz, mieliśmy obgadać to i owo. – Gregor tajemniczo uśmiechnął się do słuchawki.
- A no tak… już pamiętam. – Norweg zawtórował mu praktycznie od razu. – Daj mi pół godziny, okay?
- Dobra. Czekam!
Takim to sposobem, dwaj podrywacze umówili się w domu Austriaka, by dokładnie obrać cel i zaczaić się na zdobycz. Ach, to właśnie, prócz skoków oczywiście, było ich ulubioną rozrywką.

*

- Jak to Cię zaprosił? - zdziwiona Kate, na te słowa przyjaciółki aż poderwała się z fotela.
- No normalnie! Zadzwonił i powiedział żebym wpadła na kolacje! Czytałam w gazecie, że jego związek się rozpadł. – podekscytowana Agnes krzyczała do telefonu.
- Gratuluję. Tylko bądźcie ostrożni… - ponury głos przyjaciółki, ostudził zapał dziewczyny. Jej słowa nie były jednak nieszczere, wręcz przeciwnie. Cieszyła się, smucąc.
- Kate?
- Tak?
- Przestań się tym tak namiętnie przejmować. Wszystko się ułoży. – blondynka zrobiła dłuższą pauzę. – Nie mogę uwierzyć, że mnie pamięta. On. To co stało się wtedy w szpitalu… Myślałam, że zapomniał. I ten telefon w środku nocy... – spojrzała na przyjaciółkę, szklącymi się oczami. – Nie mogę się doczekać, gdy go zobaczę.

*

- Greg! – Tom z impetem wszedł do willi Gregor’a i pewnym krokiem zmierzał do salonu.
- Czego się drzesz? – Kumpel wyszedł z łazienki zapinając sprzączkę od paska. – O, masz całą zgrzewkę, to dobrze. – wyraźnie ucieszył się na widok kilku piw, przyniesionych przez gościa. – Chodź, usiądźmy. Muszę Ci się czymś pochwalić!
- Coś czuję, że od razu zacząłeś od jakieś grubszej akcji, zgadłem?
- Zaprosiłem dzisiaj na wieczór tą blond laskę – dumnie oznajmił przyjacielowi.
- Jaką laskę? Wiesz, ile blond lasek znam?
- Tą którą poznałem w szpitalu, Agnes. Pamiętasz? – Gregor zmierzył kompana wzrokiem. Powinien pamiętać. Czas kiedy mu o niej opowiadał, był jedynym, kiedy miał wrażenie, że uczucie do Sandry wygasa. Potem jednak zrozumiał, że to z nią chce dzielić swoje życie. Fascynacja przypadkowo poznaną dziewczyną w szpitalu w Engelbergu nie mogła trwac przecież wiecznie. Teraz to tylko kolejny cel do zaliczenia. 
- Ta ze szpitala?
- Dokładnie ta!
- Zaruchasz dzisiaj. W sumie też bym chciał…
- Tom, jesteś czasami naprawdę strasznie nieogarnięty. – Greg wzruszył z politowaniem ramionami i otworzył pierwsze piwo.
- Czemu? Ciesz się, że Ty jesteś alfą i omegą.
- Ta laska. Przecież ma przyjaciółkę. Ją też zaprosiłem, znaczy, powiedziałem blondynce, żeby ją wzięła ze sobą. Zabawimy się razem. – Iskierka w oczach blondasa była aż nadto widoczna. Mimowolnie uśmiechnął się na myśl o tak emocjonującym wieczorze, jaki mógłby spędzić w towarzystwie najlepszego przyjaciela i dwóch znakomitych dziewczyn.
- Ty tak na serio? – Tom spojrzał na niego z lekkim niedowierzaniem.
- A czemu nie?
-  No w sumie..

*

- Nie daj się prosić! Jedź ze mną!
- Nie ma mowy, Agnes. Nie mam humoru. Jest mi przykro. Zrozum proszę.
- Zamartwiając się niczego nie zdziałasz! A tak przynajmniej zapomnisz.
- Zapomnę…  taaa.
- Nie masz nic do gadania. Będę u Ciebie po szóstej. Ogarnij się.
Agnes rozłączyła się, błądząc myślami gdzieś wysoko na miarę mamuciej skoczni w Planicy. Pochłonięta była planami na wieczór. Chciała rozwinąć jakoś swoje życie towarzyskie. Dawno z nikim się nie umawiała. Zaczęła odczuwać potrzebę bliskości drugiej osoby, kogoś kto nie jest tylko przyjacielem. Kogoś kto przytuli, pocałuje i zrani. Bez bólu nie ma zabawy.

*

„A może jednak powinnam jechać?” Kate biła się z myślami, co rusz znajdując następne argumenty zarówno na „za” jak i „przeciw”. Ostatecznie jednak zdecydowała postawić wszystko na jedną kartę.
„Pojadę.” Właśnie takim treściwym sms-em oznajmiła to Agnes.
Kiedy tylko odłożyła telefon, doszła do wniosku, że skoro klamka zapadła, to wypadałoby wyglądać lepiej niż zazwyczaj. Poszła, więc pod ożywczy prysznic jednocześnie zastanawiając się co na siebie włoży.
- Na pewno by mu się spodobała – mruknęła do siebie, trzymając w dłoni wieszak z krótką, niezobowiązującą czarną. – Kate. O czym ty myślisz.
Podłamana ostatnimi wydarzeniami nie potrafiła myśleć o niczym innym. Nawet perspektywa pięknego wieczoru ze światowej sławy skoczkiem narciarskim nie poprawiała jej humoru. Zwyczajnie chciała uciec. Uciec od problemów. Tak zawsze jest najprościej, ale czy najlepiej?
Agnes podjechała pod dom. Wkrótce obie znajdowały się w drodze do domu Gregora z tą jednak różnicą, że miały kompletnie odmienne pomysły na dzisiejszy wieczór.

*

- Tom, kurde, ale będzie zabawa! – Gregor podgorączkowany rychłym przyjazdem dziewczyn, wydawał się być niezwykle napalony. – Ach, brakowało mi tego.
- Mnie też, mnie też. Kate ma duże walory? – zagadnął.
- Ha, nawet większe niż Agnes! – Odpowiedział przyjaciel. – Wino się chłodzi?
- No pewnie. Stary numer zawsze przechodzi, co? Winko, świece, puchary, medale, woda kolońska… Ich naiwność poraża.
- Gdyby nie ich naiwność, to nie byłoby zabawy, więc nie narzekaj. – Austriak wyjrzał przez okno, mając nadzieję, że ujrzy w nim zbliżający się samochód. Tak się jednak nie stało. – Och, niech już przyjadą! – bąknął zniecierpliwiony.

*

Agnes była cała w skowronkach. Schlebiało jej to, że Gregor się nią interesuje. Od ich ostatniego spotkania minęło tyle czasu… Dziewczyna zmieniła się. Stała się pewną siebie młodą kobietą, która już nie chce żyć marzeniami, ale działać.Może akurat dopisze jej szczęście i dzisiejszy wieczór stanie się początkiem czegoś interesującego?
Pogoda zaczynała płatać figle. Był środek wiosny. Pierwsze burze, ulewy, silne wiatry.
- Chyba zbiera się na burzę! – krzyknęła z radości i skręciła na drogę dojazdową do domu skoczka.
- Skąd ta radość?
- Zawsze można skłamać, że się jej boisz – uśmiechnęła się cwanie do przyjaciółki i wyciągnęła z bagażnika najlepsze wino, jakie tylko można dostać w Innsbrucku. Poprawiła się troszkę w lusterku samochodu i szybciutko podbiegła do drzwi. Subtelnie zadzwoniła dzwonkiem i popędziła snującą się gdzieś z tyłu Kate.

*

- Cieszę się, że dotarłyście. Proszę, wejdźcie do środka. – Gregor idealnie wcielał się w rolę wyrafinowanego pana domu z najwyższej klasy uprzejmością.
- O, jesteście. – z głębi domu wyszedł Tom, który uśmiechając się zalotnie przywitał się z dziewczynami.
Kate poczuła się, jakby spadł na nią ciężki, ciemnofioletowy wazon, który zawsze stał na szafie, jej zmarłej przed trzema laty babci Elmiry. Zdecydowanie była pod wrażeniem niewątpliwego uroku Norwega.
- Chodźmy do salonu. Wino już pewnie się schłodziło. – Greg wskazał dłonią drogę do salonu i cała czwórka ruszyła we wskazanym przez niego kierunku.
- Nie miałyście problemu z dotarciem? – grzecznie zapytał, chcąc zacząć jakiś temat.
- Oczywiście, że nie! Precyzyjnie określiłeś gdzie jest twój dom. Swoją drogą bardzo ładny – Agnes od razu zabrała się do roboty. Komplementowała chłopaka. Ewidentnie było widać chemię między tą dwójką. Towarzystwo płynnie przechodziło z tematu do tematu. Czasami jednak w rozmowie brakowało Kate, która zazwyczaj ożywiała rozmowę trafnymi dowcipami.
- Musisz mi kiedyś pokazać tą rzekę! – Agnes na opowieść Austriaka wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- W sumie, mogę nawet teraz! Co wy na to?
- Widziałam, że się błyskało – Kate delikatnym głosem oznajmiła towarzystwu, że nie ma ochoty nigdzie wychodzić – ale wy idźcie. Poczekam.
- Boisz się burzy? – Tom spojrzał na Kate i bacznie zaczął ją obserwować.  Właściwie robił to już od jakiegoś czasu, ale oczywiście w taki sposób, by dziewczyna niczego nie zauważyła.
- Nie, ja tylko…
- Tak. Od dziecka. – Agnes postanowiła wkroczyć do akcji i wyręczyć Kate w jej niezgrabnych tłumaczeniach. Cóż, przyjaciółka zawsze wstydziła się właśnie tej słabości, której nijak nie potrafiła się wyzbyć.
- Wy idźcie, ja zostanę z Kate.
- Świetny pomysł! – Gregor od razu przystanął na jego propozycję. – A wy dziewczyny? Co wy na to?
Kate uśmiechnęła się do Agnes, która oznajmiła chłopcom, że to świetny pomysł.  Gregor otworzył  Agnes drzwi i wyszli do ogrodu. Zrobiło się chłodno. Chmury spowiły całe austriackie miasteczko. Blondynka zgrabnym ruchem otarła ramiona, aby je troszkę ogrzać. Greg widząc to ściągnął sweter i okrył ją. Wszystko odbywało się bez słów, tylko z porozumiewawczymi  uśmiechami, spojrzeniami, gestami.
- Cieszę się, że mnie zaprosiłeś.
- Cieszę się, że się zgodziłaś. Masz piękne oczy.
- Dziękuję. – Agnes zarumieniła się lekko spuszczając wzrok. Na usta cisnęło jej się milion głupich słów, formułowanych w zdania, które chciała skierować do blondyna. Jednak cisza, która była między nimi sprawiła, że nie odważyła się wydusić z siebie głosu. Czekała, aż blondyn sam rozpocznie temat.
- Intrygujesz mnie. – odezwał się po chwili, bacznie obserwując reakcje dziewczyny. Zawsze wykorzystywał te same sztuczki, które za każdym razem przynosiły pożądany efekt.
Tego wieczoru poczuł jednak coś innego. Co konkretnie? Przyjaźń. Przyjazne nastawienie dziewczyny zmieniło jego plany. W pierwszej wersji mieli tylko skończyć razem w łóżku i w ten sposób zakończyć znajomość. Na obecną chwilę wiedział, że na pewno po tej nocy ponownie do niej zadzwoni.
- Przestań. Krępuje się. Miałeś mi cos pokazać.
- A no tak. Podaj mi proszę dłoń.
- Ale po co? – Agnes zawahała się przez chwilę, bynajmniej nie przez brak zaufania do blondyna, lecz ze względu na to, iż nie miała pojęcia jak zareaguje na dotyk jego dłoni.
- Spokojnie. Nie ufasz mi?
- Ależ skąd, po prostu ja… - dziewczyna nie wiedziała jak ma się wytłumaczyć i gubiła się w zeznaniach.
- Po prostu podaj mi swą dłoń. – Spojrzenie Gregor’a sprawiło, że wszelki lęk jaki rodził się w niej, znikł momentalnie. Posłusznie podała mu rękę, którą ten lekko uścisnął.
            Podczas gdy Greg i Agnes spacerowali po ogrodzie, Kate zaciskała dłonie z obawy przed burzą. Śmieszne? Fakt. Tom bacznie ją obserwował. Nie ukrywał zainteresowania dziewczyną. Ewidentnie wpadła mu w oko.

*

            - Pójdę zrobić nam herbatki owocowej. Jesteś za, prawda? – Tom nie czekając na odpowiedź Kate, którą z resztą uznał za dosyć oczywistą, wstał i ruszył pewnym krokiem w stronę kuchni. Zatrzymał go jednak niepewny, lecz błagalny głos dziewczyny.
-Zostań…
Tylko tyle zdołała powiedzieć. Doskonale zdawała sobie sprawę, iż jej niecodzienne zachowanie może budzić w skoczku lekkie rozbawienie, jednak strach paraliżował ją od środka i nic nie mogła na to poradzić. W końcu, każdy czegoś się boi, prawda?
Chłopak uśmiechnął się pod nosem i wrócił na poprzednio zajmowane miejsce. Szatynka niepewnie się rozglądała, szukając na siłę jakiegoś błysku za oknem. Siedziała jak na szpilkach.
- Hej - zwrócił się do niej Norweg - nie denerwuj się. Burza jest niesamowita.
- Słucham? – spojrzała na niego jak niemalże na wariata. – Co Ty w ogóle wygadujesz? To najokropniejsza rzecz jaka istnieje. Boję się jej od zawsze… Jest gorsza niż te ogromne pająki ptaszniki..
- Tego też się boisz? - zaśmiał się szyderczo, co ewidentnie nie spodobało się Kate. Zniesmaczona jego zachowaniem, przewróciła oczami.
- Darowałbyś sobie. Zgadzam się. Jest piękna, ale straszna również - oznajmiła po czym wstała.
- Nie chciałem Cię urazić. Gdzie idziesz?
- Właściwie miałam zamiar znaleźć jakiś pokój bez okien czy coś takiego. Wiesz, są przynajmniej dwa plusy. – rzuciła w stronę Norwega zimne spojrzenie i kontynuowała. – Po pierwsze: brak okien – zero błyskawic. Po drugie – brak Ciebie. Ach, czyż to nie cudowna wizja?
Tom zmarszczył czoło i jednocześnie cwanie się uśmiechnął. Brakowało mu takich, zabaw. Był pewien, że łatwo o niej nie zapomni.
- Jesteś niemiła, ale pasuje mi to.
-Bożee!
- Ależ spokojnie, wystarczy zwyczajnie Tom. – jego tryumfalny uśmieszek był po prostu zabójczy. Aż chciałoby się powiedzieć: był w stanie skruszyć nawet najbardziej zatwardziałe serce.
- Bardzo śmieszne, bardzo! – Kate przyklasnęła komicznie z udawaną, niewzruszoną miną. Nie chciała pokazać towarzyszowi, że jednak jego zabawne teksty robią na niej wrażenie. – Więc, czy mógłbyś mi wskazać takie pomieszczenie? Na pewno jest tu takie, nieprawdaż?
- Oczywiście, ze jest. Wskażę Ci je z wielką przyjemnością, za niewielką opłatą.
-Co za pech, zapomniałam portfela.
- Może być szybki numerek. Nie pogardzę.
Kate sprzedała towarzyszowi bardzo pytające spojrzenie. "Z kim ja przebywam?" - pomyślała. Zero kultury, zero.
- Znowu tak patrzysz. – powiedział chłopak z nutką wyrzutu w głosie.
- Jak patrzę? – zapytała szatynka.
- Jakbym był winny temu, że jest burza!
- O niee. Ja zaznaczam tylko, że chyba coś Ci się pomyliło.
- Ależ skąd. Po prostu jasno i precyzyjnie określam swoje potrzeby.
Brunetce powoli kończyła się cierpliwość do chłopaka. Co to w ogóle było za zachowanie? Nie prezentował się teraz jak kulturalny człowiek. Bliżej mu było raczej do pięciolatka, któremu wydaje się, że jest tak słodki i kochany, iż za skinieniem palca dostanie wszystko, czego tylko żąda, ale niestety – rzeczywistość tego świata nie była taka prosta.
- Zaprowadzisz mnie tam czy nie? – Kate skrzyżowała ręce na piersiach i czekała. Już w uszach słyszała jedną z jego „zabawnych” odpowiedzi.
„Ciekawe co tym razem wymyśli? A może jednak będzie miły?” – zastanawiała się gorączkowo.
- Jeśli zaprowadzę Cię tam za darmo, to dostanę chociaż napiwek? - uśmiechnął się i nie czekając na odpowiedź, która z pewnością była dla niego oczywista, zaplótł swoją dłoń w jej i gwałtownie ruszył bliżej nie znanym dziewczynie kierunku.
- Jesteś bezczelny... - mruknęła cicho. Hilde nawet na to nie mrugnął, co jeszcze bardziej ją wkurzyło. Ponadto miał takie obrzydliwie śliskie dłonie, jakby spocone…

*

               - Gdzie ty mnie prowadzisz?
- Nie otwieraj jeszcze oczu! - chłopak trzymał mocno Agnes,  prowadząc ją niewiadomo gdzie.
- Gregor! – zaśmiała się głośno, trzymając jego dłoń, ufając mu i kompletnie zdając się na niego.
Zaintrygował ją. Nie miała pojęcia, co też on może kombinować.
- Jeszcze sekundka, no! – uspokajał blondyn, kiedy dziewczyna już nie mogła wytrzymać z ciekawości.
- Już... - szepnął jej do ucha. Mimo, iż znajdowali się na miejscu, chłopak nie puścił jej dłoni. Co ukazało się oczom blondynki? Gdy podniosła powieki, ujrzał lazurową rzeczkę przepływającą przez środek austriackiego ogródka. Bił od niej niesamowity blask, tak jakby była podświetlona od dna. Na dodatek niebo urządziło sobie niesamowitą dyskotekę, co dopełniało magii tego miejsca. Agnes nie wiedziała co powiedzieć. Jej usta rozwarły się mimowolnie.
- Pięknie, no nie? - błogą ciszę przerwał Gregor.
- Gregor, to jest… - dziewczyna nie umiała znaleźć odpowiedniego słowa. Zdawało jej się, że nikt na świecie nie wymyślił takiego, które opisywałoby tak niesamowite miejsce. Czuła się jak w bajce, w której błądząca po świecie, zagubiona księżniczka, odnalazła wreszcie miejsce, gdzie może czuć się zarazem wolna i bezpieczna.
- Niewiarygodne. – Dokończyła. To nie było wystarczające określenie, jednak na tyle mocne, by opisać chociaż w połowie ten mały raj, do którego trafiła.
- Przecież obiecałem, że ci ją pokażę!
- Myślałam, ze żartujesz... wybacz - skruszona dziewczyna obdarowała Gregora nieśmiałym uśmiechem i schowała twarz w dłoniach. Co jakiś czas rozchylała palce, aby popatrzeć na rekcję chłopaka. Bardzo go to rozbawiło.
- No to wskakujemy! - krzyknął i zacząć ściągać poszczególne części garderoby. Mina Agnes była bezcenna. Nie wiedziała co zrobić. - Na co czekasz? Rozbieraj się! - zachęcał ją aby tak jak on za kilka sekund, wskoczyła to krystalicznie czystej wody.
- Jesteś pewien? – spojrzała na niego z niemałym wahaniem.
- Mam się rozkoszować czyściutką, chłodną wodą sam? – to ją przekonało. Takie perswazje zawsze działy na nią jak magnes. Już jako dziecko nie mogła przeżyć, gdy ktoś miał coś, czego ona nie miała, a bardzo pragnęła lub kiedy bała się czegoś zrobić, a inni cieszyli się tym, bo byli odważniejsi. Tak właśnie nauczyła się wygrywać z przeciwnościami losu, strachem czy wstydliwością.
- Chyba śnisz! – krzyknęła rozochocona i tak jak wcześniej Gregor, zaczęła ściągać z siebie ubrania.
W samej bieliźnie wbiegła do wody, rozchlapując ją na wszystkie strony. Wyglądała jak nimfa uciekająca przed łowcą.
- Chodź do mnie!
- Gregor! Chyba mamy problem! Zgubiłam stanik.

*

            - Łazienka? - Kate zapytała kpiąco, widząc, gdzie przyprowadził ją Norweg.
- Tylko tutaj nie ma okien - uśmiechnął się i zamknął za sobą drzwi.
- Masz jakiś skurcz twarzy?
- Nie, bo co?
- Bo ciągle suszysz zęby.
Chłopak momentalnie spoważniał, wręcz stanął przed nią na baczność i patrzył się beznamiętnym wzrokiem.
- Tak lepiej? – zapytał, nadal utrzymując taki wyraz twarzy.
- Oczywiście. – potwierdziłam, chociaż wcale tak nie było. Zdecydowanie jest mu lepiej w tym suszeniu zębów. Chciałam się jednak z nim podroczyć. To była naprawdę wspaniała rozrywka w czasie tej przerażającej, szalejącej na zewnątrz burzy (jeżeli takowa miała w ogóle miejsce, bo w sumie… grzmotów słychać nie było, deszczu również…).
            Z pokerową miną otworzył szafkę tuż pod umywalką, gdzie jak się okazało, znajdowała się lodówka. Nie było szampana, nie było wina, jedynie whisky i cola. Chłopak skinieniem dłoni zaproponował, że naleje dziewczynie szklankę. Kiwnęła głową twierdząco i wróciła do poprzedniego zajęcia - sprawdzania miękkości ręczników.
- Mogę już się uśmiechnąć? Przepraszam, ale w twojej obecności trudno mi się powstrzymać.
- Jestem, aż tak śmieszna? - Kate zapytała Toma całkiem serio. Spojrzała mu głęboko w oczy i duszkiem wypiła zawartość szklanki. - Nie musisz odpowiadać. Jeszcze raz to samo.
- Cóż, przemilczę. – zaśmiał się Tom ochoczo. Widać było, że powaga jest mu zdecydowanie nie w smak. – Proszę.
Podał Kate trunek, a potem przygotował taki sam dla siebie.
- Za co pijemy? – zapytał, unosząc brew.
- Za nasze szczęście, marzenia. Za nas, za co chcesz - wymamrotała Kate, pochłaniając w mgnieniu oka kolejną porcję whisky. Tom patrzył na to wszystko z zaciekawieniem. Dziwił się jak tak drobna osóbka potrafi tak szybko spożyć tyle alkoholu.
- Jeszcze? – spytał Norweg. Nie odpowiedziała. Zdobyła się jedynie na lekkie skinienie głową. Było miło. Łazienka, zero okien, wkurzający Tom, alkohol. Naprawdę miło.
- Nie wiem co będzie dalej, jak zamierzasz pic tyle i to w takim tempie. – zaśmiał się Tom, podając jej kolejną porcję.
            Dziewczyna była już lekko wstawiona. Nie dawała zbyt wiele po sobie poznać, ale jednak pojawił się u niej weselszy humor. Poza tym ściągnęła wysokie czarne szpilki i zsunęła się po ogromnej, szklanej kabinie prysznicowej.
- Usiądź koło mnie - ręką pogładziła jedną z podgrzewanych płytek, z jej lewej strony. Tom posłusznie usiadł obok niej, rozpiął koszulę i odetchnął.
- Rozluźniłaś się. – powiedział Tom. – I mógłbym, tak wiesz, delikatnie rzecz ujmując stwierdzić, że trochę mnie polubiłaś.
Kate spojrzała na niego spode łba, słysząc te słowa.
- Ja? Polubiłam? Ciebie? Chyba śnisz!
Niestety, widać było, że ewidentnie kłamała. Trunek wędrujący w jej żyłach powodował, iż rzeczywiście coraz bardziej przekonywała się do Norwega, mimo iż ten ciągle tak ją irytował. Może to właśnie było jego cechą, która ją do niego przyciągała? Poza tym… do twarzy było mu w seksownie rozpiętej koszuli.
- Nie kłam. Po alkoholu zazwyczaj mówi się prawdę, widzę, że odbiegasz od reguły. Może to nie była wódka tylko coś innego... - długowłosy zaczął intensywnie myśleć o zachowaniu koleżanki. Chciał nawet wstać i sprawdzić butelkę ale Kate sprawnie mu to uniemożliwił,a łapiąc go za spodnie i sprowadzając do parteru.
- Siedź. Tutaj, ze mną.
- Jesteś pijana - stwierdził jednoznacznie i uśmiechnął się triumfalnie.
- Ja? Proszę Cię.
- Mógłbym Cię teraz zgwałcić i nic byś nie pamiętała.
- Kochanie, dlaczego ty od razu chcesz mnie gwałcić? Ja nie mam nic przeciwko szybkiemu numerkowi w łazience.
- Mówisz? – Tom poczuł nagły przypływ adrenaliny. Temu chłopakowi naprawdę niewiele było potrzeba, by rozochocił się do niegrzecznych igraszek. Obrzucił Kate pragnącym spojrzeniem. Zbliżył się do niej i musnął ustami jej szyję. O dziwo, dziewczyna nie zaprotestowała.
- Naprawdę za dużo wypiłaś. – uśmiechnął się i ponownie oddalił się od niej nieco.
            Wkrótce głowa Kate spoczęła bezwładnie na ramieniu Toma. Ta sytuacja bardzo go zaskoczyła. Mimowolnie przybliżył się troszkę tak, aby znajdowała się w bardziej komfortowym położeniu. Odgarnął z jej twarzy włosy, które ją zasłoniły.
- Może zaniosę Cię do sypialni? - szepnął jej na ucho.
- Ciiii... - nie otwierając oczu, precyzyjnie położyła wskazujący palec na jego ustach, aby go uciszyć. - Śpimy kochanie.
Chłopak nic jej nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
„Dziwne.” – pomyślał. Gdyby to była jakakolwiek inna dziewczyna, nie wahałby się ani sekundy. Nie zależało mu przecież na uczuciach, już nie mówiąc o czymś tak abstrakcyjnym, jak miłość. Zdał sobie jednak sprawę, że Kate była w chwili obecnej jego problemem. Wyzwoliła w jego wnętrzu niechciane emocje. Oczywiście, mieściło się w nich pragnienie bliskości połączone z podnieceniem, ale chęć zwyczajnej rozmowy i możliwość zaopiekowania się nią przynajmniej przez krótką chwilę, była dla niego istotniejsza.
- Tom? - po długiej chwili milczenia, gdy chłopak był przekonany, że brunetka już śpi, ta niespodziewanie się odezwała.
- Tak?
- Nie pójdziesz sobie nigdzie? - wypowiadając to zdanie zmieniła pozycje i wtuliła się mocno w jego umięśnioną rękę. Przeszył go dreszcz. Dreszcz, którego jeszcze nigdy nie czuł.
- Zostanę z tobą tak długo jak będziesz chciała - wydukał po chwili.

*


            - Masz go? - podenerwowana i jednocześnie zawstydzona Agnes rozpaczliwie zakrywała swoje wdzięki tak, aby Gregor niczego nie podpatrzył. Że też w takim momencie, musiało się jej przytrafić coś tak głupiego!
- Spokojnie zaraz go znajdę. Zanurkuję jeszcze raz.
Chłopak ponownie schował się pod wodą. Starał się, naprawdę się starał, jednak nurt rzeki sprawił, że zguba była najprawdopodobniej nie do odnalezienia.
- Przykro mi.. – powiedział bezradny Gregor, lecz już w sekundę potem wyszczerzył się, ukazując rządek śnieżnobiałych zębów.
- Z czego się cieszysz? – powiedziała urażona, obracając się tyłem do niego.
- Jesteś taka słodka, gdy się wstydzisz.
"Co za tupet", pomyślała i jeszcze bardziej ścisnęła zaplątane wokół piersi ręce.
- Odwróć się proszę. Chce wyjść z wody - oznajmiła i robiąc kilka kroków w tył jednocześnie zerkała czy Austriak już wykonał jej polecenie.
- Oczywiście, wedle życzenia.
Agnes zrobiła jeszcze kilka kroków w tył i ufając słowom Gregora odwróciła się. Nie posłuchał jej. Stał tam, w wodzie po kolana. Półnagi. Stał i czekał, aż jej nagie i mokre ciało wpadnie prosto w jego ramiona.
Nagle bose stopy Agnes ześlizgnęły się z małego kamienia na środku rzeki. Po chwili dało się słyszeć jej cichy krzyk. Kiedy dziewczyna była już pewna, że upadnie i boleśnie się zrani, poczuła, że silne ręce podtrzymują ją i sprowadzają do pionu. Zaciśnięte ze strachu powieki powoli się rozchylały, zdając sobie sprawę, że zagrożenie już minęło. Wtedy właśnie Agnes zrozumiała, że zamiast osłaniając swoje piersi, kurczowo trzyma się Gregor’a.
Patrzyli sobie głęboko w oczy. Tak głęboko, ze oboje dostrzegli czego chcą. Blondynka zamknęła swoje piękne zielone oczy. Gregor również zacisnął mocno powieki. Po kilku sekundach trwali już w bardzo namiętnym pocałunku.
Ręce blondyna mimowolnie zmieniły swoją pozycję. Zamiast trzymać mocno Agnes, błądziły po jej prawie nagim ciele. Był zachwycony jej krągłościami, kobiecymi kształtami, figurą.. Mimo, iż nie była standardowym modelem piękna, dla niego stała się idealna. Nie wiedział czy na jutro, na najbliższą przyszłość czy na całe życie. Wiedział jednak, że na dzień dzisiejszy jest idealna.
            - Wracajmy... - dziewczyna oderwała swoje miękkie usta od ust Gregora.
- Coś nie tak? - zapytał.
- Nie. wręcz przeciwnie Nie zróbmy czegoś, co mogłoby to wszystko popsuć. Wracajmy.

*

            Tom obserwował, śpiącą na jego ramieniu Kate. Wyglądała trochę jak zmęczone dziecko, które po długich godzinach zabawy w końcu położyło się do łóżka; rozwichrzone włosy, lekko rozmazany makijaż i rozchylone wargi. To wszystko jednak sprawiało, że chłopak mógł patrzyć na nią godzinami. Właśnie ze względu na budzące się w nim uczucia postanowił, iż przeniesie dziewczynę do łóżka. Nie chciał, by spała w tak niewygodnej pozycji.
Przełożył jej rękę za swoją szyję i uniósł jej zgrabne nogi.
- Jak taka mała istotka, może tyle ważyć - westchnął i otwierając nogą drzwi, powędrował w stronę sypialni dla gości. Pokój znajdował się na przeciwko łazienki, wiec nie musiał długo męczyć się z ciężką kruszynką. Położył ją na czerwonej, satynowej pościeli.
- Ehm… Tom? – zamruczała niemrawo Kate. Chyba nie bardzo kontrolowała przebieg sytuacji i nie miała pojęcia, gdzie się znajduje.
- Tak? – chłopak przysunął się do niej.
- Bądź. – odpowiedziała, praktycznie nie wydając z siebie dźwięku.
- Jestem - uśmiechnął się pod nosem i okrył ją kołdrą.
- Bądź, tutaj ze mną - podniosła niezgrabnie rękę i wskazała na puste miejsce tuż obok.
- Mam z tobą spać? - w głowie kotłowało mu się pełno myśli. Powiedział to zdanie, nie przemyślając go dokładnie. Często tak robił. Mówił co ślina przyniosła mu na język. "Na pewno nie o to jej chodzi" - mówił sobie w duchu, jednocześnie mając nadzieje, że zaraz rozepnie do końca koszule, ściągnie marynarkę i położy się tuż obok niej.
- Koło mnie - mruknęła kolejny raz i złapała Tom'a za dłoń. Ich palce zaplątały się między sobą. Norweg nie czekał ani chwili dłużej. Ułożył się tuż obok Kate. Bardzo, bardzo blisko. Czuł jak pracuje jej ciało, powoli, rytmicznie. Czuł ciepłe powietrze, które wydycha idealnym noskiem. Gdy poczuła go obok siebie, ścisnęła dłoń jeszcze mocniej. Tą samą, której wcześniej tak się brzydziła.
- Dziękuję, że jesteś. – powiedziała.
Tom nic nie odpowiedział. Trzymał tylko jej rękę i patrzył jak jej klatka piersiowa rytmicznie podnosi się i opada.
            To była dla niego nowa sytuacja. Tak bardzo odbiegająca od tej, którą utworzył sobie w głowie. Ale czy to mu przeszkadzało? Zdecydowanie nie. Wreszcie poczuł, że można widzieć w życiu coś więcej prócz tak ukochanej przez ludzi, fizycznej przyjemności.
- Tom? – odezwała się Kate. Nie mogła zasnąć. – Bardzo chce mi się pic.
- Przyniosę Ci. – momentalnie zaoferował się chłopak. – Będę za minutkę. – kiedy tylko chciał puścić rękę dziewczyny, ta przytrzymała ją mocnej.
- Wiesz co? Odechciało mi się. Bądź.
Jej głos był bardzo cichy i niewyraźny. Była pijana. Zdawał sobie z tego sprawę mimo to, czuwał przy niej. Szczególnie dlatego, że czuł przy niej coś dziwnego, czego nie potrafił w żaden sposób opisać. Po prostu, gdy był blisko każda część jego ciała krzyczała. Podobało mu się to uczucie.
- Lubię cię - stwierdziła siadając po turecku na łóżku. Jej nagłe zmiany świadomości, dezorientowały chłopaka.
- Tak? – zapytał, unosząc jedną brew i by lepiej mu się rozmawiało, usiadł naprzeciw niej w takiej samej pozycji.
- Tak. – odparła dziewczyna. – Jesteś dziwy. Lubię to w tobie. – takiej odpowiedzi chłopak zdecydowanie się nie spodziewał. No tak, ale czegóż można oczekiwać od tak nieprzeciętnej dziewczyny jaką była Kate? W czasie tego jednego wieczoru, zaskakiwała go już przecież wiele raz.
- Wiesz? – odezwał się Norweg. – Burza się skończyła. Znaczy, właściwie to jej wcale nie było. Nie miałaś się czego bać. – jak można było się domyślić, Kate, jak można było się domyślić, od razu rozpromieniła się na te słowa.
- Okłamałeś mnie? - zachichotała i zagestykulowała rękami.
- Nie, nie nazywajmy tego tak brzydko. Raczej ukryłem prawdę.
- Cwaniaczek... - zmarszczyła nos i opadła z impetem na łóżko. Tom również zmienił pozycje. Stykali się zewnętrznymi bokami swoich ciał.
- Ciepło mi od ciebie...
- Mi od Ciebie też. – przyznała dziewczyna. Chyba powoli wracała do stanu sprzed lekkiego przeszarżowania z whisky. – Ale nadal chce mi się pic.
Spojrzałam błagalnie na Tom’a. Ten tylko zaśmiał się pod nosem i poszedł przygotować im obojgu coś do picia. Po chwili wrócił, niosąc dwie szklanki, napełnione dwukolorowym sokiem. Na spodzie znajdował się sok malinowy, natomiast wyżej – limonkowy. Był to ulubiony napój chłopaka, nie mówiąc już o tym, że zawsze dogadzał sobie, dodając 3 kostki lodu. Wtedy mieszanina była wprost idealna.
- Proszę. – podał dziewczynie i z powrotem zajął miejsce obok niej.
- Dzięki - wyciągnęła rękę w stronę szklanki, niestety złapała ją tak niefortunnie, że cała zawartość wylała się na jej sukienkę. Kate schowała czerwoną ze wstydu twarz w dłoniach i ponownie gruchnęła na łóżko. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
- Spalę jeszcze troszkę kalorii – westchnął, mrużąc oczy i wyszedł po kolejną porcję.
Kiedy wrócił z kolejną porcją napoju, zobaczył, że dziewczyna jest w samej bieliźnie.
- Przepraszam, ja.. – Kate, nie widząc co robić schowała się pod kołdrą. Poplamiona sukienka leżała na podłodze, zwinięta niedbale.
- Co ja z Tobą dzisiaj mam? – Norweg postawił trzymaną przez siebie szklankę na stoliczku obok łóżka i wyszedł z pokoju. Nie upłynęła minuta, a ten przyszedł rozanielony, podając Kate swój T-shirt, który kiedyś zostawił u Gregor’a.
- Trzymaj. Będzie Ci w nim do twarzy. – uśmiechnął się szeroko. – Albo wiesz co? Nie zakładaj. Ładnie Ci w bieliźnie. Już nie mówiąc o tym, jak musi Ci być ładnie bez niej…
- Obrzydliwe...
- Zdecydowanie trzeźwiejesz - stwierdził i usiadł na łóżku. Kate wciągnęła na siebie szarą koszulkę. - Chcesz iść już spać?
- Tak.
- Pójdę już - uniósł jeden z kącików ust na znak rozczarowania i podniósł się z łóżka.
- Dobranoc - pisnęła cicho, naciągając na siebie kołdrę. Tom zgasił światło i zamknął za sobą drzwi.
- Toooooooom! Boję się ciemności!
- Serio? – Tom wszedł znowu do pokoju. Z szerokim uśmiechem, a jakżeby inaczej!
- Serio. – pisnęła Kate. W gruncie rzeczy trochę naciągała fakty. Bała się, owszem, ale w dzieciństwie. Teraz po tamtym strachu pozostało już tylko wspomnienie. Ewidentnie było jednak widać, że nie chce, by Norweg sobie poszedł.


***

Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego rozdziału wiecie już dlaczego pojawił się on w tym tygodniu, a nie w poprzednim. Szpital w Engelbergu! :D + moje problemy z komputerem, wirusami, ale to nieważny uwagi szczegół ;)
Dzisiejszy konkurs był cudowny! Emocje jak za starych, dobrych, małoszowkich czasów! Jest pięknie! Podoba mi się takie podium, naprawdę. Jakie są Wasze opinie? Podekscytowani jutrzejszą rywalizacją? 
Pozdrawiam Was gorąco! <3

4 komentarze:

  1. na początku rozdziału bałam się, że ta wizyta źle sie skończy. Że jednak Tom i Gregor, spełnią swoje zamiary, i zranią te dziewczyny. Że ta drobna blondynka nie będzie chciała więcej już go widzieć.
    Jednak pozytywne zaskoczenie.
    Zachowanie dziewczyn ewidentnie intryguję chłopaków. Z resztą mnie też!
    Masz cudowny styl pisania! Aż nie mogę doczekać sie kolejnego rozdziału!
    Wiesz co,, przez Ciebie zaczynam lubić Gregora,,, Matko! To do mnie nie podobne,, nie mogłam sie do niego przekonać,, a jedno wspaniałe opowiadanie od razu zmienia moje nastawienie!

    Ahhhh,,, czekałam na takie podium! Wspaniały występ Kamila,, można powiedzieć ze kamień spadł mi z serca. Bo na początku sezonu trochę się martwiłam o jego formę. Ale dziś pokazał na co go stać! Oby tak dalej!
    Wgl. Nasi spisują sie coraz lepiej. Dziś baaardzo dobrze,, :D I tylko trzymać kciuki jutro:D
    Pozdrawiam, i jeszcze raz ukłony dla Twojego talentu pisarskiego! <333 ♥
    Metka.

    [http://because-you-loved-me.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  2. hellooooooooooooo Aga, I love you so much! <3
    wiesz co? tak sobie myślę, że twoje teksty wymiatają. Są takie pełne humoru, śmieszne. Czasami nie są śmieszne, ale są śmieszne. Np. to z statusem na facebboku. To nie było śmieszne, bo biedny, zdradzony Gregor itd, ale... ale jednak było śmieszne!
    Okay, w tym momencie trochę siebie nie ogarniam i nie wiem, co piszę, więc masz prawo także nie ogarniać.
    Szkoda mi Gregora, naprawdę. Jak Sandra mogła się tak zachować? Jak mogła go zdradzic? Gregor należy do takich osób, których się nie zdradza, nawet ja to wiem! Ale ok, zdradziła go, niewdzięczna. I Gregor zrobił się jeszcze bardziej zimniejszy od moich łapek, gdy siedzę w swojej zimnicy, znaczy w moim pokoju. :<
    A Hilde chciał być tak samo lanserski jak Gregor i też zrobił się zimny. :<
    Ale ktoś ich próbuje rozgrzać, może nieświadomie, ale jednak.
    Jestem awesome. ty też jesteś awesome. Obie jesteśmy awesome. A Rysiu ma ładne dołeczki.
    I wiesz co? To pewnie zadziała. Znaczy Agnes i Kate zadziałają. Może nie od razu, ale ja wierzę, że jakoś dotrą do serc Toma i Gregora. Już widać tego jakieś pierwsze, nieśmiałe oznaki. Wystarczy, że chłopcy nie będą się przeciwko temu buntować, a będzie pięknie.
    Oczywiście, jeśli Hilde poradzi sobie jeszcze z okiełzywaniem swoich hormonów, a to może być trudne :D
    Serio
    ROZPRASZASZ MNIE I NIE WIEM CO SERIO! :<
    w każdym bądź razie kocham wszytsko. i kończę, bo mam pustkę i pajęczyny w główce.
    Kochajaj Gregora!
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O fuck fuck fuck!!!!!!!!!!!!! Sandra zdradziła Gregora?? jak mogła? :o gdybym była z nim już zaręczona to bym go trzymała i nie puszczała! no ale Sandra dziwna jest ;d
    I COOOOO???????????? Tom miał dziewczynę o imieniu MARIE? :D <3 jeeeeee, no dobra przyznaje sie to byłam ja! ale zerwalismy :D
    i uuuuuuuuu widze ze chłopaczki sobie jada ostro :D TO TYLKO SEKS, powiadasz? :D hahaha ta tak jak w tym filmie! a potem miiiiiłość! :D
    eeej, czego Tom ciagle jest w Austri? nie powinien wracac do domu? :D o.. nie wnikam <3
    "Jaką laskę? Wiesz, ile blond lasek znam?" hahahah TOM! Kurde jeszcze go polubie przez to opowiadanie.. :c
    i kurde on jest straszny! dobrze że Kate ma wiecej w głowie i mu sie nie daje tak łaatwo! i wgl podoba mi sie jak sie do niego zwraca! to go nauczy kultury! muhahahahah :D
    coo? kąpią sie? ale przeciez jest zima! nie? ;D hahah Agnes zgubiła stanik!! o nein :D
    ej ej ej.... ale ładnie w tej łazience sie dzieje z Tomem i Kate! łooo ale mi sie podoba! kocham <3
    oooooooooooooo widze ze Agnes i Gregor tez nie próżnuja :D hehehehehehehe:D
    o boziu kocham Toma i Kate na łóżku i wgl w tej sypialni!!!!! ale słodcy są! <3 i wgl Kate wszystkiego sie boi! ale słodkie to jest <3
    okej najdłuższy komentarz jaki w zyciu pisalam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Aga, od dziś to mój ulubiony blog <3 <3

    OdpowiedzUsuń