sobota, 22 grudnia 2012

3.


Podkład muzyczny: Lissie & Ellie Goulding - Everywhere I go

               - Zostaniesz na noc? – Greg, pieszcząc dłoń Agnes namawiał ją na wspólną noc. Nie chciał jej wykorzystać. Sama jej obecność w tym samym domu, pokoju czy łóżku dałaby mu dużo radości. Blondynka wahała się, co do odpowiedzi. Rozważała wszystkie opcje. "Kapać się w morzu jego brązowo-czekoladowych oczu" czy "Wrócić taksówką do domu i  przez resztę życia zastanawiać się jak mógłby skończyć się ten wieczór.”
- Zostanę.
- Sprawisz mi tym ogromną przyjemność. Będziecie mogły spać z Kate w pokoju dla gości.
„Zaraz, zaraz, zaraz. Jaki, kurwa pokój dla gości? Mamy dzisiaj uprawiać gorący seks!” – pomyślała nieco spanikowana. „Gregor wbrew opinii innych był gentelmanem. Jednak dzisiaj mógł wyzbyć się wszelkich rodowych manier.”
- O… to wspaniale! – powiedziała Agnes, z nieszczerym uśmiechem.
            Pokój dla gości? Nie, to zdecydowanie nie było coś, czego by w tej chwili oczekiwała. W końcu… Cała ta podwójna randka wyszła niesamowicie. Przynajmniej w przypadku tej dwójki.
- Swoją drogą, ciekawe jak tam Kate i Tom. – zastanawiał się głośno Gregor.
- Mam nadzieję, że nie wydłubali sobie oczu.
- Czemu mieliby to zrobić? – Gregor poczuł się zaintrygowany, dlatego też przystanął na chwilę i bacznie przypatrywał się Agnes.
- Kate ma… dosyć wybuchowy charakter. – odparła Agnes, jednocześnie zmuszając Gregor’a do kontynuowania drogi do domu.
- Nie polubili się? - zmartwiony słowami dziewczyny chłopak, zaczął ją wypytywać.
- Ewidentnie nie zaiskrzyło. Znaczy ze strony Toma to było całkiem oczywiste, że Kate wpadła mu w oko. Ale z drugiej strony...
- Dali radę. Bądźmy dobrej myśli - uśmiechnął się serdecznie i objął mokrą jeszcze Agnes ramieniem.
- Masz rację. Musimy myśleć optymistycznie. – blondynka przylgnęła bardziej do Gregor’a. Czy wracali jako para? Na pierwszy rzut oka tak to właśnie mogło wyglądać. Kiedy dotarli do domu, zobaczyli, że parter świeci pustkami.
- Okay. Może miałaś rację. – zaczął Gregor. – Szukaj śladów krwi.
- Bardzo śmieszne! – roześmiała się Agnes i od razu zafundowała mu cios w brzuch. – Mrrrr, twardy. Jak Alpy. - Naprężył ciało i zrobią jedną z olimpijskich póz.
- Na dole ewidentnie ich nie ma... - oznajmiła dokładnie penetrując salon.
- Nie sprawdzaj tak dokładnie. Nie schowali się pod kanapą - zażartował widząc, ze Agnes szuka nawet pod poduszkami. Skierowali się krętymi schodami na wyższe piętro. Greg prowadził ekspedycje.
- Macie piwnice? – zapytała Agnes.
- Mamy. Jakie to ma do licha znaczenie? – Greg zatrzymał się na schodach, odwrócił do Agnes i spojrzał na nią, jak na kosmitkę.
- Może Kate wkurzyła się na Tom’a i go udusiła, a teraz trzyma go w piwnicy? Albo gorzej! Tom ją zgwałcił?!
Blondyn, słysząc ten potok słów prawie spadł ze schodów. Zdawało się, że jego gromki śmiech wypełnia każdy kąt domu.
- Zabawna jesteś. Chociaż… - Gregor dalej szedł po schodach. – Wszystko jest możliwe!
            Dziewczyna zarumieniła się jak świeże pomidory na wiosnę, gdy tylko dotarło do niej jakie wygaduje bzdury. Została troszkę w tyle, ale nie na długo. Gdy tylko skoczek zauważył, że coś jest nie tak zatrzymał się i poczekał na Agnes. Złapał ją za rękę i dalej poszli już w takim szyku.
- W łazience ich nie ma... - uchylając drzwi do pomieszczenia w oko chłopaka wpadły czarne szpilki Kate, które zostawiła w centralnym punkcie. - Chodźmy dalej.
Szli wolno korytarzem, prowadzącym do sypialni dla gości. Zanim chłopak uchylił drzwi, popatrzyli po sobie, jakby nawzajem zastanawiając się, czy to właśnie w tym miejscu znajdą przynajmniej jedno ze swoich przyjaciół.
- Nie wierzę… - Gregor, przekraczając próg pokoju, nie mógł uwierzyć w to co widzi. – Chodź tu szybko i zobacz…
            Chłopak pociągnął Agnes za rękę tak, że dziewczyna znalazła się w głębi pokoju. Jej oczom ukazał się jakże ckliwy widok – Kate, w szarym, męskim podkoszulku, spała wtulona w Tom’a.
- Myślisz, że oni… ? – blondynka spojrzała na Gregor’a, nadal niedowierzając własnym oczom. Chłopak wybuchnął śmiechem, który Agnes szybko stłumiła, zatykając mu usta dłonią.
- Obudzisz ich! – warknęła, spoglądając na dosyć słodki obrazek.
- Gregor, to ty? - w pokoju rozległ się zachrypnięty głos Norwega. Agnes popatrzyła złośliwie na winowajcę i ponownie uderzyła do w brzuch, o wiele, wiele mocniej.
- I patrz co narobiłeś!
- Nie spałem... - poderwał się z łóżka i usiadł na jego brzegu.
- Co się tu dzieje? – szepnęła Agnes powoli.
            Tom odwrócił wzrok, sprawdzając czy Kate, chciałoby się powiedzieć, jego drobna, niewinna Kate, dalej słodko śpi. Kiedy przekonał się, że tak, wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Za nim podążyła pozostała dwójka.
- Długa historia. – wyjaśnił krótko Norweg.
- I tyle?! – prawie krzyknęła blondynka.
Tom odwrócił się w stronę zainteresowanej i podnosząc jedną brew do góry powiedział: „To co się stało pomiędzy mną i Kate zostanie pomiędzy mną i Kate...” Agnes zagotowała się w środku. Gregor zauważył, że tutaj nie chodzi o sam fakt uprawiania seksu. Norweg zbiegł po schodach do kuchni po butelkę wody.
- Gówniarz... - pisnęła cicho.
- Wszystko dobrze, Agnes?
- Nie, nie jest dobrze!
Gregor przytulił mocno blondynkę do siebie. Chyba rozumiał, że dziewczyna zwyczajnie boi się o swoją najlepszą przyjaciółkę. Były zawsze dla siebie, starały się sobie pomagać i wspierać, a Kate, po ostatnich złych momentach w życiu, była cicha, jakby mniej odporna na brutalność tego świata. Z tego właśnie powodu, blondynka martwiła się, czy coś nieodpowiedniego nie zdarzyło się między tą dwójką.
- Chodźmy na dół. – zaproponował chłopak. – Tom w końcu zacznie gadać, wierz mi. Taki typ.
Usiedli we dwoje na kanapie. Wyciągnęli nogi na szklany stolik do kawy.
- A zabezpieczyliście się przynajmniej?! - Agnes podniosła głos do takiego stopnia, żeby znajdujący się w kuchni Hilde usłyszał. Gregor przeczesał swoje włosy, również oczekując na odpowiedź.
- Wolę ekstremalne sporty, sytuacje... - popijając niegazowaną wodę wynurzył się z pomieszczenia.
- Ty idioto! – Agnes wstała gwałtownie. – Chciałeś ją tylko przelecieć, wykorzystać jak zabawkę! – nie kontrolująca swojego zachowania dziewczyna podbiegła do Norwega i wytrąciła mu małą butelkę wody z ręki. Kiedy już chciała się zamachnąć i uderzyć chłopaka, ten powstrzymał ją, przytrzymując jej dłoń.
- Do niczego między nami nie doszło. – powiedział Tom, wypowiadając każde słowo bardzo stanowczo. – Satysfakcjonująca odpowiedź? Zawsze wiedziałem, że lubisz świrnięte laski Greg, ale nie myślałem,  że aż tak - podniósł z ziemi butelkę i ominął dziewczynę udając się z powrotem do pokoju, w którym spała brunetka. - Nie będę tego sprzątał - dodał będąc już na schodach.
- Nie przejmuj się nim. Chodź tu do mnie - Austriak starał się pocieszyć dziewczynę. Położyła się tuż obok niego, jej głowa znajdowała się teraz na jego udach. Głaskał ją po włosach. - Nie będziecie chyba jednak razem spały w tym gościnnym.
Słysząc te słowa, serce Agnes zabiło mocnej, szybciej. Znowu na chwilę zwariowało, a w głowie zaczęły się kotłować myśli. „To gdzie będę spała? Tak jak Kate śpi przy Tom’ie, ja będę mogła spać przy Gregorze? Nie, niemożliwe, pewnie ja będę spała na kanapie, a on u siebie. Tak, na pewno tak będzie.”
- Słuchaj, chcesz spać u mnie w pokoju? – blondyn przerwał rozmyślania dziewczyny.
- A co z Tobą? – zapytała.
- Inaczej - uśmiechnął się - chcesz spać ze mną, w moim łóżku? Sprawisz mi tym wielką radość. Nie możemy być gorsi niż Tom i Kate.
- Nie wiem czy powinnam... - zawahała się chwilkę ale widząc smutną minę chłopaka zmieniła zdanie. - Powinnam, zdecydowanie powinnam.
- To wspaniale! – ucieszył się brązowooki i ziewną teatralnie. – Och, jakże czuję się zmęczony od tego przesiadywania z Tobą. Powinniśmy już się położyć.
            Dziewczyna zaśmiała się lekko i wstała z kanapy. W jej ślady poszedł Gregor i razem udali się do jego pokoju. Tuż przed drzwiami, chłopak zawahał się i przyjrzał się badawczo Agnes.
- Kurcze. To będzie cudowne. Będziesz tylko moja. Wykorzystam Cię jak zabawkę, wyobracam, a potem zostawię. Co Ty na to? – nie mógł być poważny, od razu wybuchnął śmiechem.
- Bardzo śmieszne! No bardzo! – blondyna przekomarzając się z nim, wystawiła mu język.
- Już się nie mogę doczekać. – szepnął chłopak i wpuścił dziewczynę do środka.
            Cały wieczór otulony był niesamowitą euforią. Przecież nawet dobrze się nie znali, ale wszystkie gest, słowa wskazywały na to, że to nie będzie krótkoterminowa znajomość. Gdy tylko przekroczyli próg sypialni zatracili się w namiętnych i gorących pocałunkach. Szybko wylądowali na miękkim łóżku. Gregor w chwili, gdy chciał ponownie pozbawić Agnes bielizny poczuł dziwne ukłucie w sercu. Poczucie winy, jakie w sobie skrywał nie dawało mu spokoju.  
- Może pooglądamy film? - poderwał się z łóżka i podreptał do stolika z płytami.
- Okay? – Agnes podkurczyła nogi i oplotła je rękoma.
            Zastanawiała się, co skłoniło Gregor’a do takiego, a nie innego zachowania. Już wcześniej zastanawiała się, dlaczego tak naprawdę razem z Kate się tutaj znalazły. Bardzo chciała wierzyć, że intencje chłopaka były, są i będą dobre.
- Mam nadzieję, że lubisz thrillery. – uśmiechnął się zawadiacko i zajął miejsce obok mnie.
- No to play... - przysunęła się na taką odległość, że chłopak mógł swobodnie objąć ją ramieniem.

*

            Już pierwsze drgnięcie jej powiek było nerwowe. Obudziła się. Serce podeszło jej do gardła, gdyż pierwsze co ujrzała to roznegliżowany Tom, leżący kilka centymetrów od niej. Nie zastanawiała się jak on się tutaj znalazł, ja ona się tutaj znalazła co się w ogóle stało, ale jak bezszelestnie wstać i czmychnąć, by go nie obudzić. Delikatnie odkryła swoje nogi, wcześniej otulone kołdrą, zsunęła się z łóżka z obawy, że któraś sprężynka może zrobić jej na złość i wydać głośny, tworzący na plecach ciarki, dźwięk. Szybko znalazła się na nogach. Co chwilkę spoglądała jednak na chłopaka. Ani drgnął. „To teraz do wyjścia” - pomyślała i zbierając swoje rzeczy z podłogi kierowała się w stronę drzwi. Niestety, tak zaaferowana ucieczką nie zauważyła niskiego mebla, stojącego tuż przy drzwiach.
- Kurwa! Kto tutaj postawił ten stolik! - łapiąc się za piszczel, krzyknęła głośno z bólu. Co za niezdara. A miało być bezszelestnie…
- Kate? – zaspany Tom przetarł niemrawo oczy. – Co Ty do licha wyrabiasz?
Dziewczyna nie bardzo wiedziała co ma odpowiedzieć, więc stała tylko w bezruchu, a chłopak, dla odmiany, zapalił małą lampkę, stojącą na szafce obok łóżka.
- Proszę. Droga wola. Chcesz uciekać? – zaśmiał się pod nosem. „Ta dziewczyna jest niemożliwa.” – pomyślał w duchu.
- Ależ oczywiście, że nie! – od razu zaprzeczyła. – Chciałam się zwyczajnie czegoś napić…
- Nie kłam - odwrócił się na drugi bok i naciągnął na siebie kołdrę.
- Jakoś niezręcznie mi z tobą spać... - mruknęła po chwili.
- Na dole jest dosyć wygodna sofa, dobranoc - odwrócił się jeszcze na chwilkę żeby zgasić światło i nic już więcej do niej nie powiedział. Resztę nocy Kate spędziła w salonie.

*

            To był dziwny poranek. Agnes, jeszcze z przymkniętymi oczami, próbowała przeciągnąć się na łóżku, tak jak to miała w zwyczaju. Coś jednak jej przeszkodziło. Zdała sobie sprawę, że spała w bardzo dziwnej pozycji, a na domiar wszystkiego, obejmuje ją czyjaś ręka. Dopiero po chwili zrozumiała gdzie jest i z kim.
- Gregor? – szepnęła mu cicho na ucho. – Muszę się już zbierać. I ja i Kate.
- Co? Jeszcze pięć minut mamo.
- My naprawdę musimy się już jechać.
- W takim razie chodźmy... - jeszcze ziewający Greg odprowadził Agnes do salonu. Nie można było zmierzyć ich zdziwienia, gdy zobaczyli na sofie Kate, śpiącą w naprawdę dziwnej pozycji.
- Zlituj się, Panie! Ta kanapa jest taka niewygodna - blondyn zwrócił się do Agnes.
- Kate wstawaj! Musimy jechać.
- Co? – dziewczyna, prawie nieprzytomna, odwróciła się gwałtownie do dwójki intruzów i niepostrzeżenie wylądowała na twardej pobudce. – Tak, tylko tego potrzeba mi było z rana. – mruknęła niezadowolona pod nosem.
- Czemu tu śpisz? – zapytał Gregor, jednocześnie pomagając jej pozbierać się z ziemi.
- Długa historia, wierz mi. – brunetka wzruszyła tylko ramionami, dając znać, że za bardzo nie ma ochoty rozwodzić się nad całą tą nocą. – Daj mi 10 min, Agnes.
- Nie mamy dziesięciu minut! Jest już po ósmej. Słyszysz? Po ósmej! – dziewczyna, mówiąc to gestykulowała i kilkakrotnie wskazywała na wyimaginowany zegarek na nadgarstku. Kate patrzyła niezrozumiale na przyjaciółkę. W pewnej chwili jednak coś do niej dotarło.
- Co? Po ósmej?! Bardzo ci dziękujemy Gregor - zaczęła obcałowywać chłopaka. - Było bardzo miło. Pozdrów ode mnie Tom'a! A i powiedz mu, że koszulkę oddam mu przy okazji!
- Ej! – zawołał za nimi chłopak, kiedy te dobiegały już do drzwi. – Co jest? Po co ten pośpiech?
W chwilę później był już przy nich.
- Zamierzacie tak jechać do domu? Może chcecie chociaż umyć twarz, czy coś..
- Nie, nie, naprawdę. – Agnes spojrzała na chłopaka. – Uwierz, musimy już jechać.
- Rozumiem. – przytaknął chłopak. – A co z pożegnaniem?
            Agnes słysząc te słowa równie szybko jak wcześniej znalazła się przy drzwiach, podbiegła do chłopaka i uraczyła go czułym całusem prosto w usta. Potem szybko wybiegła z domu w ślad za Kate, która już odpaliła samochód.
- Wariatki... - zaśmiał się.

*


- Cześć Tom, co jest? - Greg włączył głośnik tak, aby móc swobodnie rozmawiać z kumplem przez telefon i jednocześnie prowadzić samochód.
- Chciałem zapytać, czy dziewczyny się do Ciebie odzywały?
- Jakie dziewczyny? - w pierwszej chwili nie załapał.
- No Kate. Kate i Agnes... nie pamietasz? - dziwił się, jak ktoś mógłby zapomnieć taką noc.
- Aaaa, o tym mówisz. Dzisiaj umówiłem się z Agnes do kina...
- Naprawdę? - poziom zdziwienia Hildego, doszedł do maksimum. Nie spodziewał się, że zawodowy łamacz serc postanowił ponownie użyć.. jednorazówki.
- No tak? Co w tym dziwnego? Z resztą nie ważne. Po co dzwonisz?
Tom zawahał się przy odpowiedzi. Dodał sobie jednak otuchy myślą, że cel uświęca środki.
- Masz numer do Kate?
Nie wziąłeś od niej numeru? – blondyn nie mógł w to uwierzyć. Był przekonany, że między tym dwojgiem, początkowo nie zgadzających się ze sobą osób, coś jednak zaiskrzyło.
- Tak wyszło… - bąknął Tom. – To masz?
- Zadzwonię do Agnes, a zaraz potem podeślę Ci go sms-em, dobrze?
- Super, dzięki.
            Norweg momentalnie się rozłączył, a prowadzący samochód Gregor, wybrał numer Agnes. Po trzech sygnałach dziewczyna odebrała.
- Widzimy się wieczorem? - tymi słowami nadwyraz wesoło przywitała chłopaka.
- Oczywiście. Nic się nie zmieniło - zręcznie zamknął temat i przeszedł do innej sprawy. - Dzwonie z innego powodu.
- Coś się stało?
- Nie. Znaczy tak. W sumie to już sam nie wiem - zastanowił się przez chwilę. - Tom chce numer do Kate, a ty mi ostatnio mówiłaś, że ona nie jest w najlepszej formie i sam nie wiem czy mu dawać czy nie. Powiedziałem, że nie mam i muszę zadzwonić do ciebie. Co z resztą jest przecież prawdą.
Blondynka milczała, co jakiś czas wypełniając ciszę pojedynczymi westchnieniami.
- Agnes?
- Co? A tak.. Nie wiem co ci powiedzieć. Kate ma ostatnio dużo kłopotów. Między innymi dlatego przyjechała tutaj, do Austrii. Nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Rozumiem. – odezwał się chłopak. – Może rozmowa z Tom’em poprawiłaby jej nastrój?
            Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę. Problemy Kate nie wynikały z nieudanego ciasta czy kłótni z koleżanką. Nie były łatwe do rozwiązania, a Norweg mógłby jeszcze wszystko bardziej skomplikować, ale… Kate jest ostatnio taka przybita.
Agnes nie mówiła przez chwilę nic, analizując każdą z opcji. Dać mu numer czy nie?
- Może masz rację. Zaraz Ci go wyślę. – odpowiedziała w końcu.

*

            Kate siedziała w mieszkaniu Agnes tuż przy oknie. Popijała gorącą, zieloną herbatę, której jej przyjaciółka miała w brud. Patrzyła na piękne góry. Aż łza kręciła się w jej pięknym brązowym oku, gdy widziała coś takiego, coś tak nieziemskiego, a jednak dostępnego. Siedziała w grubych, wełnianych skarpetach, które również należały do Agnes. Co chwile na nie spoglądała.
- Norweski wzór... - uśmiechnęła się pod nosem i wypiła kolejny łyk napoju.
            Czas przemyśleń przerwał jej niespodziewany dźwięk przychodzącej rozmowy. Komórka leżała gdzieś na stoliku, z dala od miejsca, w którym obecnie przebywała dziewczyna.
- Niech sobie dzwoni… - powiedziała brunetka sama do siebie.
A telefon rzeczywiście dzwonił, dzwonił i dzwonił. Tak uparcie, jakby się gdzieś paliło, kogoś gwałcili lub ktoś umarł.
- Cholera… - zdenerwowana w końcu wstała i chwyciła telefon, na którym widniał napis „numer nieznany”.
- Tak? - zapytała delikatnie, ale z tym wrogim dystansem, jak to do obcych i to jeszcze takich, których się nie widzi.
- Kate? - znajomy męski głos zwrócił się do niej po imieniu.
- Tak? - odpowiedziała nieśmiało.
- Cieszę się że cię słyszę...
- Kto mówi?
- Nie poznajesz?
Chwila zawahania. Oczywiście, że poznała ten głos. Jak mogłoby być inaczej?
- Tom. – wypowiedziała tylko jego imię.
            Przez głowę przebiegły jej wspominania z tamtego wieczoru, tamtej nocy, kiedy razem spędzili tyle czasu. Od bardzo dawna nie czuła takiej swobody, rozluźnienia, wolności, a przede wszystkim szczęścia, którego tak pragnęła.
- Jesteś bezbłędna.
- Coś się stało? Po co dzwonisz? - lekko zdenerwowana, jakby pod wpływem napięcia zapytała gwałtownie.
- Nie, nic się nie stało.
- Chciałeś tak sobie pogawędzić, rozumiem.
- Nie zupełnie.
            W rozmowę wdarła się niechciana cisza. Brunetka zaczynała się już poważnie denerwować, gdy Norweg w końcu przemówił.
- Zastanawiałem się, czy może moglibyśmy się spotkać.
- Kiedy? - zapytała, chcąc – nie chcąc, szczęśliwa.
- Kiedy tylko chcesz... - zaskoczył go jej entuzjazm, myślał, że będzie trudniej.
- Powinieneś sam zaproponować, w końcu to ty mnie zapraszasz.
- A no tak - zastanowił się chwilkę. - To może teraz?
- Teraz? Zaraz? - zdziwiła się.
- No tak, za pięć minut.
- Ale ja wyglądam okropnie, nie umyłam włosów.
- Nie przejmuj się. Ja też nie.
- Skoro tak mówisz… - dziewczyna zastanowiła się przez chwilę, by w końcu odpowiedzieć.  - Czekam.
Po jeszcze krótkiej wymianie zdań, rozmowa zakończyła się.
            Kate mimowolnie odżyła, zdając sobie sprawę, że za chwilę go zobaczy. Zły nastrój, który przed chwilą spowijał całą jej duszę, teraz odszedł w niepamięć, jakby go w ogóle nie było.
- Rany, muszę się ogarnąć.. – szepnęła do siebie, patrząc w lustro.
Już miała szarpnąć za gumkę, która trzymała w jednym miejscu wszystkie, nieposłuszne dzisiaj kosmyki włosów, ale dźwięk dzwonka do drzwi pomieszał jej plany. Podreptała cicho aby sprawdzić kto to. Nie miała pojęcia, ze Hilde jak zwinny ptak a raczej jak cwany pies warował juz przed drzwiami.
- Ale ja jestem nie ubrana.
- Ty chyba nie wiesz, co to znaczy być nieubranym. Miałem nadzieje, że jakoś cieplej mnie przywitasz.
- No więc… witaj. – mówiąc to, Kate przytuliła się mocno do Tom’a. Tego było jej trzeba.
Przecież znali się tak krótko, tak mało o sobie wiedzieli, a nawet ten jeden, wydawać by się mogło nic nieznaczący uścisk, dawał jej poczucie bezpieczeństwa i akceptacji. Chociaż… może tylko jej się wydawało?
- Ładnie wyglądasz. – zagadnął Norweg, wchodząc do środka.
„Nie myłam się od dwóch dni” – pomyślała i westchnęła ciężko w duchu. Tom stał już na środku salonu i obserwował piękny krajobraz.
- To twoje mieszkanie?
- Nie, należy do Agnes. Napijesz się czegoś?
- Wody. Zimnej wody.
- Na zewnątrz jest tak chłodno, a ty chcesz zimnej wody? – w tym właśnie momencie chłopak spojrzał na nią tak jakby chciał powiedzieć – Za chwilkę to ty mnie rozgrzejesz, kochanie. Tak się oczywiście nie stało. Dziewczyna pobiegła grzecznie do kuchni i przyniosła zachciankę.
- Mieszkasz w Austrii?
- Nie. Przyjechałam odwiedzić moją najlepszą przyjaciółkę – uśmiechnęła się grzecznie.
- W takim razie… - podniósł jedną brew – Gdzie mieszkasz?
- We Francji…
- A.. to.. interesujące. – zająknął się. Doprawdy, nie spodziewał się takiej odpowiedzi. - To dosyć pokręcone, nie sądzisz?
- Życie bywa czasami pokręcone. – Kate zdecydowanie nie chciała kontynuować tego tematu. Mogłaby narodzić się z niego zbyt poważna dyskusja, która zagrażałaby przyjemnej atmosferze. – Usiądź, proszę. – gestem wskazała skórzany fotel w salonie Agnes.
Chłopak przytaknął jej, lecz kiedy tylko zajął miejsce, coś zaczęło mu przeszkadzać.
- Kurczę, chyba usiadłem na czymś..
Uniósł delikatnie swoje pośladki z kanapy i dokładnie sprawdził czy niczego pod nim nie ma.
- Dziwne… - spojrzał na Kate z niedowierzaniem, gdyż rzeczywiście sofa była pusta.
- Albo masz jakiś nadwrażliwy tyłek, albo podnieś te pufy do góry. Może coś wpadło do środka – Tom posłuchał rady Kate i uniósł jedną z trzech puf, z których składała się zewnętrzna część kompletu wypoczynkowego.
- A to ciekawe... – zmarszczył czoło.
- Co tam masz? – zapytała zaciekawiona widząc, że coś znajduje się w jego dłoni.
- Lalka? Może to jest jakaś najnowsza wersja wibratora?
- Tom! Zostaw to natychmiast. – dziewczyna podbiegła do niego i wyrwała mu z ręki przedmiot.
            Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, Norweg zauważył przerażenie w oczach dziewczyny, zupełnie tak, jakby ta lalka była czymś najcenniejszym na świecie, co on chciał jej odebrać.
- Spokojnie.. to tylko lalka.
- Tylko lalka? Z resztą nieważne. Chcesz kawałek ciasta? – Nie czekając na jego odpowiedzieć, dziewczyna zniknęła w kuchni.
- Ok… - mruknął pod nosem i podążył za dziewczyną. – Jakaś pamiątka z dzieciństwa? – zapytał opierając się o framugę drzwi.
- Nie mojego… - nerwowo odpowiedziała.
- Co? – nie zrozumiał tego co mówiła, zaczął rozglądać się dookoła, szukając sposobu na uratowanie marnej sytuacji. Nie wiedzieć czemu – zależało mu. Głucha cisza narastała. Powtarzał sobie w myślach „Niech stanie się coś, żebym mógł się wykazać!”.
            - Ała! – przeraźliwy głos rozległ się w pomieszczeniu. Tom ruszył jak na zawołanie.
- Krwawisz.
- Nie, to nic, zostaw. – brunetka wzięła ścierkę leżącą obok na kuchennej ladzie i szybko owinęła w nią palec wskazujący.
- Daj mi chociaż zobaczyć. – nie dawał za wygraną. – Co ci szkodzi?
- Przestań, dobrze? – spojrzała na niego wręcz złowrogo. – Powinieneś wyjść.
- Mówisz, jakbyś była wampirem. – Tom ryknął śmiechem, jednak jego towarzyszka najwyraźniej nie była w nastroju do żartów. – Hej, co jest?
Chłopak dopiero teraz zauważył, ż dziewczyna nieco pobladłą i zaczęła szybciej oddychać.
- Oh, Tom – oparła swoją głowę na jego klatce piersiowej. – Brzydzę się krwią, a cała podłoga jest zakapana. I moja ręka. Do łokcia.
- Gdzie jest łazienka? – trzymając dziewczynę za nadgarstek skierował się z powrotem do salonu.
- Drugie drzwi na lewo – mruknęła cicho. Wszystkie odgłosy, które wydawała były dla Hilde’go niewiarygodnie słodkie. Uważał ją za cukier w czystej postaci. Odkręcił kurki, najpierw z ciepłą, później z zimna wodą tak, aby temperatura była przyjemna dla skóry i zaczął powoli odwijać.
- Uuu… szczerze Ci powiem, że miałaś talent niesamowity, żeby tak się przeciąć. – przyznał. Rana była dosyć głęboka, dlatego właśnie tak krwawiła.
- Przepraszam. Znowu lądujemy razem w łazience i to przeze mnie.
- Uwierz mi, że nie mam nic przeciwko temu. – Tom spojrzał na nią czule i lekko dmuchnął w bolące miejsce. – Doktor Hilde przybywa na ratunek! Gdzie apteczka?
            Nawet w takiej chwili potrafił ją rozbawić. Mimo całego tego dramatu i beznadziejności sytuacji, nie tracił poczucia humoru. To sprawiało, że Kate czuła się przy nim tak swobodnie.
            Na jego pytanie kiwnęła tylko głową, wskazując na małą, białą szafkę obok zlewu.
Kiedy ją otworzył jego oczom ukazały się różnorodne bandaże i opatrunki. Wziął pierwszy z brzegu i zabrał się za zaklejenie rany specjalnym lepcem. Gdy przykładał go do nacięcia dziewczyna syknęła cicho, jednak jego uszy to wychwyciły.
- Przepraszam, jeszcze tylko chwilka. Wytrzymaj – uśmiechnął się serdecznie i dokleił opatrunek do końca.
- Dziękuję – Kate uśmiechnęła się i obejrzała dzieło, którego dokonał Tom. Była zadowolona. Uniosła wzrok, który mimowolnie utkwił głęboko w jego oczach. Zdziwił ją to, że Tom bardzo spoważniał. W mgnieniu oka zmienił wyraz twarzy. Przełknęła głośno ślinę, czuła się bowiem zahipnotyzowana.
- Nie ma za co. – szepnął Tom, coraz bardziej przybliżając się do jej ust.
- Rany, zapomniałam! Przecież muszę dać Ci w końcu tego ciasta. – Kate zwinnie wywinęła się mu i ruszyła w stronę kuchni. Kiedy jednak przypomniała sobie o krwi, która zdobi tam podłogę, zrezygnowała i usiała w salonie.
- Wybacz… możesz ukroić sobie sam?
- Jasne. – uśmiechnął się lekko i zniknął z jej pola widzenia.
Niby nic się nie stało, lecz coś w środku dziewczyny nie dawało jej spokoju.
„Tak nie może być. To jest złe… Nie mogę do tego dopuścić.” – myślała gorączkowo.
- Dla ciebie – podał jej talerzyk. – I dla mnie.
- Dziękuję.
- Naprawdę niezłe – wspomniał już po pierwszym kęsie.
- Agnes ma rękę do takich, pierdów. Ja kompletnie nie – uśmiechnęła się i poprawiła spięte na czubku głowy włosy.
- Wiesz, powinniśmy upiec coś razem. – stwierdził po chwili.
Jego towarzyszka omal nie spadła z fotela, na którym siedziała.
- Chyba zwariowałeś. – odpowiedziała z nad wyraz poważną miną.
- Mówię teraz całkiem serio, Kate. – Tom, mimo tego, iż wyszczerzał zęby w szerokim uśmiechu, to naprawdę był zdeterminowany, by upichcić coś z brunetką.
- Jesteś wariatem.
Kate z trudem przeszła przez myśl perspektywa kuchni całej w mące, jajkach, cukrze i innych składnikach potrzebnych do upieczenia ciasta. Tak bardzo nie lubiła się w to bawić! No ale, raz kozie śmierć.
- Jeśli uważasz, że pieczenie ciasta to wariactwo to wybacz, ale chyba nie ja, jestem tutaj dziwakiem - zgrabnie, a nawet bardzo zgrabnie ją sprowokował. Dziewczyna nie spodziewała się takich słów, nawet zmarszczyła czoło z niedowierzania. – To co? – wyciągnął w jej stronę dłoń – Idziemy, coś upiec?
- Ale ty robisz ciasto.
- Ach, ten mój urok osobisty. Jak zwykle, niezawodny.

*

            - Mam nadzieję, że jest w domu. – Agnes szepnęła do siebie i zatrzasnęła drzwi od auta.
            Nie powiedziała Gregorowi o swojej wizycie. Chciała zrobić mu niespodziankę jeszcze przed wyjściem do kina. Prawdę mówiąc, nie mogła się już tego doczekać. Poza tym, autentycznie się za nim stęskniła. Właśnie dlatego zaraz po wyjściu z uczelni postanowiła go odwiedzić. Nie zastanawiając się długo, nacisnęła na dzwonek. Raz, krótko. Żeby tylko nie pomyślał, że staje się nachalna.
„Może to jednak był zły pomysł?” – pomyślała, gdy ten chwilę już nie otwierał.
- Idę, idę.  – w pewnym momencie dało się słyszeć jego stłumiony głos, który z sekundy na sekundę stawał się wyraźniejszy. Serce Agnes zaczęło bić coraz mocniej. Im chłopak był bliżej drzwi, tym dziewczyna stawała się bliższa pozbycia serca z klatki piersiowej. W pewnym momencie biło tak mocno, że aż spojrzała na kurtkę, sprawdzając czy przypadkiem tego nie widać.
- Kogo my tu mamy? – drzwi uchyliły się, a w nich stanął świeżo wyjęty spod prysznica Gregor. – Pani zabłądziła? Pokazać drogę?
- Bardzo śmieszne. Mogę wejść?
- Naturalnie – zrobił jej miejsce tak, aby swobodnie przeszła.
            Nie chciała tego robić.. Jednakże jej oczy mimowolnie błądziły po jego nagim torsie, jak gdyby chciały prześwietlić go na wylot. Gdzieniegdzie widać było jeszcze drobne kropelki wody, których zapewne nie zdążył wytrzeć, bo musiał pędzić do pewnej zielonookiej blondynki.
- Wybacz, że nie zdążyłem się ubrać. – powiedział rozbawiony. – Masz taką minę, jakbyś widziała mnie w samych bokserkach pierwszy raz.
- Na razie to drugi… - przygryzła mimowolnie jedną wargę.
- Miło, że wpadłaś. Właśnie miałem do ciebie dzwonić – powiedział, wprowadzając ją do salonu. Usiedli na sofie, naprzeciw siebie.
- Będziesz tak siedział w samych gaciach? – wyrwało jej się nagle. Nie była skupiona na tym co do niej mówi. Zbyt wiele seksu było w zasięgu jej ręki.
- Wybacz. – zmieszał się trochę. – Myślałem, że Ci to nie przeszkadza, ale skoro…
- Nie przeszkadza. – przerwała mu. – Co nie znaczy, że możesz tak siedzieć.
- Wracam za minutkę.
            Chłopak pospieszył na górę do swojego pokoju, a Agnes postanowiła w tym czasie trochę pomyszkować. Wstała z kanapy i rozejrzała się dokładnie po całym salonie. Dziwne, że wcześniej nie zwróciła uwagi na jego bardzo nowoczesny wystrój. Wszystko współgrało w niesamowitej harmonii żywych kolorów, jednocześnie dając pomieszczeniu uczucie przestronności.
             W oko wpadła jej wysoka szafka, przypominała komodę. Spojrzała w stronę schodów. Nie było słychać nawet kroków Gregora. Podeszła więc bliżej mebla i odsunęła pierwszą lepszą szufladę. Trafiła można rzec w dziesiątkę.
- Naprawdę? – zakpiła, widząc szufladę przepełnioną zdjęciami z fankami. Wszystkie blondynki, wszystkie szczupłe, wszystkie cycate. Ogarnął ją dziwny stan. Czuła coś pomiędzy naiwnością, a zdenerwowaniem. Brała zdjęcie jedno po drugim. Przeglądała je dokładnie. Na niektórych, blondyn był pod skocznią, gdzie fanki to normalna sprawa, wręcz łatka którą musi nosić, będąc sławnym sportowcem. Pozostałe jednak, były zrobione w domu, tym domu… Tym, w którym właśnie przebywała.
- Dziwne… - szepnęła pod nosem.
            Nagle usłyszała tak dobrze znany jej dźwięk schodzenia po schodach. Pospiesznie więc zamknęła szufladę, nie zauważając niestety, iż jedna fotografia przez przypadek znalazła się na podłodze.
- Już jestem – rzucił, siadając na tym samym miejscu, co wcześniej.
- Tak, widzę – ton głosu Agnes wydawał się być nieco chamski, ale Gregor to zignorował.
- Napijesz się czegoś?
- Przyjechałam samochodem.
- Rozumiem… - pomyślał chwilkę. – To może coś zjesz?
- Nie, nie jestem głodna.
            Cała sytuacja zaczynała robić się podejrzana. Gregor zabawnie zmarszczył czoło i spojrzał na dziewczynę, która rozglądała się po całym pokoju.
- Hej, co jest? – gwałtownie wstał i podszedł do niej.
Chciał ją objąć, jednak dziewczyna zgrabnie się mu wywinęła. Właściwie wręcz uciekła od niego, nie wiedząc nawet czemu. Przecież to były tylko zdjęcia, nic wielkiego… Coś jej jednak w nich nie pasowało.
- Dobra. – Gregor oddalił się od niej nieco. – Powiesz mi co jest grane? – na jego twarzy wyraźnie widać było wymalowane niezadowolenie i zdezorientowanie. Nie lubił, kiedy jakakolwiek sytuacja wymykała się mu spod kontroli.
- Właściwie to wpadłam tylko cię zobaczyć, powinnam już iść. – Agnes złapała za klamkę najszybciej jak mogła. – I nie wiem co będzie z tym kinem.. – Dodała i szybko znalazła się na zewnątrz. Nerwowo szukała w kieszeni kurtki kluczy do samochodu.
- Co jest? – usłyszała za sobą poirytowany głos chłopaka.
- Co to są za zdjęcia?! – prawie krzyknęła, dając upust emocjom.
Za późno było już na udawanie, że nie grzebała mu w szufladzie i nie widziała tych wszystkich blond laluni. Trudno, mając świadomość tego, że może to być ich ostatnia rozmowa, czekała na choć jedno słowo wyjaśnienia.
            Chłopak, ku jej zdziwieniu, tylko milczał, tempo się w nią wpatrując. Raz po raz spuszczał wzrok, by potem znowu wrócić do poprzedniej postawy.
- Nie wiesz, że nie ładnie grzebać komuś w rzeczach? – powiedział po chwili. Wydawał się być zawiedziony. Dlatego, że bez pozwolenia przeszukała jego rzeczy? Nie, raczej nie. Zawiedziony, że spieprzył rzecz na której mu naprawdę bardzo zależało.
- I tyle? Śmieszne… - otworzyła drzwi pojazdu i wsiadła do środka. Włożyła kluczyki do stacyjki i delikatnie przekręciła. „Co ja sobie myślałam” – mówiła sobie w duchu. Już miała wrzucić wsteczny i odjechać ale chłopak zmobilizował się w sobie i podbiegł do samochodu. Otworzył drzwi.
- Wszystko Ci wytłumaczę. Złość jest nie na miejscu. – powiedział to całkiem na poważnie. Wydawać by się mogło, że nawet delikatnie z niej zakpił. Nie są przecież razem. Spotkali się raz, jeden jedyny raz.
- Wytłumaczysz? – wysiadła z samochodu i stanęła przed nim wyprostowana jak struna, by móc spojrzeć na niego dokładnie. – Jak możesz to wytłumaczyć? Bo mnie się wydaje, że ktoś tu chciał mnie wrobić. I czekaj… nie ma tu nikogo, poza Tobą.
Znowu milczał. Zdawał się dobierać w głowie słowa, które były odpowiednie. Nie chciał żeby się o tym dowiedziała w ten właśnie sposób, żeby w ogóle kiedykolwiek się o tym dowiedziała…
- Przejdźmy się. – zaproponował – Daj mi tylko szansę się wytłumaczyć. – dziewczyna skinieniem zgodziła się.
- Agnes nie znamy się długo – zaczął gdy tylko ruszyli – i nie będę przepraszał cię za to, co widziałaś, bo taki właśnie jestem.
- Kobieciarz… - mruknęła pod nosem.
- Tak, tak. Kobieciarz. Lubię dziewczyny.
- To zauważyłam.
- Nie bądź poirytowana. Nie chcę tego zepsuć. – dziewczyna stanęła naprzeciw chłopaka i przekręciła głowę w lewą stronę.
- Chcesz mi powiedzieć, że nie jestem kolejną blondyneczką do kolekcji?
- Miałaś być.. – powiedział prawie bezgłośnie.
Dziewczyna prawie opadła na kolana. Nie wierzyła własnym uszom.
- Słucham?!
- Poczekaj. Usiądźmy. – Greg wskazał na małą ławeczkę, znajdującą się przy ścieżce, którą szli.
            Zajęli więc oboje miejsca, a kiedy każde z nich usiadło w wygodniej dla siebie pozycji, chłopak kontynuował swoje tłumaczenie się.
- Razem z Tomem się w to bawimy. Już od dłuższego czasu. Obieramy cel, zdobywamy, porzucamy, a potem śmiejemy się z tego do rozpuku. – przyznał szczerze – Zdjęcia tylko potwierdzają zaistniałe wydarzenia.
- Nikt mnie jeszcze tak nie poniżył – stwierdziła w pewnej chwili. – Proszę, nie próbuj mi wmawiać, że coś do mnie poczułeś. Najbardziej żal mi Kate. To ja ją w to wciągnęłam. Marna ze mnie przyjaciółka, co? – dziewczyna nie miała siły ani ochoty słuchać jego lamentów. Wstała i ponownie skierowała się w stronę samochodu.
- Agnes! Agnes, zaczekaj! – podążał za nią jak pies pasterski.
- Daj sobie spokój. Jestem taka naiwna – uśmiechnęła się perliście i przyspieszyła kroku.
- Czy Ty serio niczego nie rozumiesz?! – wrzasnął na nią tak, że aż przystanęła i wręcz z pokorą zerknęła na niego. – Mam Ci się tłumaczyć jak dzieciak? Nie możesz pojąć, że to był błąd? Chcę to zmienić.
Dziewczyna przypatrywała mu się ciągle. By dodać sobie pewności siebie założyła ręce na piersi i biła się z myślami.
- Posłuchaj. – zaczęła – Rozumiem.
- Rozumiesz? – chłopak nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Jasne. Popularność, laski, kasa. Fajna sprawa. Kto by na to nie leciał? O, czekaj, czekaj. Ja. -  Chłopakowi brakowało argumentów. Pozostało mu patrzeć, jak niebieski samochód opuszcza z piskiem opon jego podjazd.
            - Nie płacz, nie płacz! – wrzasnęła do siebie gdy poczuła pierwszą łzę na policzku. Dojazd do domu nie zajął jej dużo czasu, nie były to bowiem godziny szczytu. Szybko wbiegła na klatkę schodową, nie czekała na windę, wydawało się jej to zbyt bezsensowne. Pierwsze piętro, drugie, trzecie i tak aż do szóstego. Nie mogła znaleźć odpowiedniego klucza, kilka razy przeklęła pod nosem aż wreszcie trafiła.
            Z impetem wpadła do domu, rzucając torebkę i kluczyki od samochodu na szafkę w korytarzu. Potem skierowała się do salonu. Każda część jej ciała błagała wręcz o łyk czegoś mocniejszego. W barku znalazła szkocką, którą niedawno dostała od znajomych. Nadawała się idealnie.
            Kiedy nalewała sobie alkoholu, usłyszała podejrzane dźwięki, dobiegające z kuchni. Wzięła do ręki szklankę i ruszyła w stronę, z której dobiegał, jak zidentyfikowała, damski i męski głos. Przekraczając próg kuchni zobaczyła bardzo słodki obrazek. Kate była cała biała od mąki, w objęciach trzymał ją Tom, razem mieszali coś w misce. Śmiali się przy tym głośno. Kuchnia wyglądała jak po przejściu tornada lub jakiegoś innego naturalnego czynnika. Nie wahała się ani chwili. Postanowiła wyrzucić kurewskiego zdrajcę z domu.
- My tutaj nie zapraszamy dziwkarzy – przerwała im niezłą zabawę po czym upiła trochę ze szklanki.
- Agnes? Powaliło Cię? – przyjaciółka spojrzała na nią jak na wariatkę.
Pierwszy raz nie wiedziała o co jej chodzi.
- Co ja znowu zrobiłem? – Tom również zwrócił się do blondynki, z wyraźnym wyrzutem w głosie.
- Kate? Musimy porozmawiać. – powiedziała stanowczo. – A Tobie Tom, już dziękujemy. – po czym gestem wskazała mu drzwi.
Dwójka, jeszcze do niedawna bawiących się w najlepsze ludzi, czuła się wyjątkowo zdezorientowana. Nikt nie wiedział o co chodzi, prócz Agnes, rzecz jasna. No cóż… Norweg nie należał chyba do zbyt bystrych.
- Tom, zostań – Kate poważnym głosem zaprzeczyła sugestii przyjaciółki i uraczyła ją niewybrednym spojrzeniem.
            Podążyła za Agnes, która skończyła pierwszą szklankę szkockiej i poszła nalać sobie jeszcze raz to samo.
- Wyrzuć tego palanta z domu albo ja to zrobię – syknęła ostro.
- Agnes, co z tobą?
- Rany, jesteś taka naiwna. – powiedziała z goryczą Agnes. – Przepraszam. Ja nas w to wplątałam i teraz chcę nas wyplatać z tego bagna.
Brunetka nie mogła tego słuchać. Cały bełkot przyjaciółki rozbijał się gdzieś o ściany domu, by w końcu docierać do jej uszu ze zdwojoną siłą. Nawet, jeśli dźwięk był tak głośny i dobitny, jego sens był ukryty zbyt głęboko, by można było go tak po prostu zrozumieć.
- Powiedz mu, żeby wyszedł. Chcę z Tobą porozmawiać. To jest ważne, Kate.
Niestety Kate nie zdążyła wyprosić gościa, domyślił się co naprawdę swoją drogą było nietrudne, że jest nieproszony i wyszedł. Trzaśnięcie drzwiami uświadomiło je w tym, ze zostały we dwie.
- Jak widzisz, zostałyśmy same – pretensjonalnie stwierdziła Kate. – Mów!
- Nie pozwolę żeby ktoś Cię skrzywdził!
- O czym ty mówisz?
- O tym, ze oni są zwykłymi oszustami! Chcieli się nami pobawić, zaliczyć! Wiesz syndrom potrójnego P!
- Poznać, przelecieć, porzucić… - wymamrotała pod nosem.
            Blondynka przytuliła przyjaciółkę mocno do siebie. Zdawała sobie sprawę, że jej reakcja na taką wiadomość nie będzie łatwa… Jakby miała za mało problemów w życiu.
- Skąd wiesz? – Kate otrząsnęła się na chwilę, by wypytać o szczegóły.
- Byłam u Gregor’a. Przypadkowo znalazłam te zdjęcia, a on powiedział co znaczą…
- Jakie zdjęcia?
- Jego w towarzystwie panienek.
- Kurwa… Nalej mi też.
- Jesteśmy takie głupie… - blondynka zaśmiała się głupkowato i podała jej kieliszek.
Położyły się na sofie i bardzo mocno w siebie wtuliły. Agnes zaczęła bawić się włosami Kate ciągle mocno ją przytulając.
- Kocham Cię… - szepnęła cicho brunetka po czym zamknęła oczy.


***

            Kolejny rozdział oddałam pod Waszą szczerą krytykę. Mam nadzieję, że nie jest taki straszny XD
            Poza tym, święta święta, więc życzę Wam wszystkiego co najlepsze, czyli skoków, skoków i jeszcze raz skoków! Śniegu, przyjaciół, uśmiechów, uścisków, radości, miłości i wszystkiego czego tylko chcecie! <3

3 komentarze:

  1. Łojojojoj, pokomplikowało się. Kiedy wreszcie Tomowi i Gregorowi zachciało się nawrócić, dostali brutalnego kosza od dziewczyn, które w porę przejrzały ich początkowe plany. teraz nie będzie im łatwo. Ale będą próbować, nie? Bo widać, że zaczęło im zależeć w ten inny, bardziej ludzki i emocjonalny, duchowy sposób. Mam nadzieję, że im się uda, musi. Bo każdy zasługuje na szansę, nie? A chłopakom chyba trochu zaczyna zmieniać się światopogląd, system wartości, tylko chyba jeszcze nie są tego do końca świadomi.
    Kurka, jaki głęboki komentarz, aż dziwne, ze mój :3
    Od tej mniej poważnej siebie dodam, że jesteś genialna, kocham cię i twoje teksty i nie mogę doczekać się moich ferii <3 http://media.tumblr.com/tumblr_ly5tvysveP1qgfplk.gif :)
    JESTES MISZCZU I ON TEŻ TAK TWIERDZI

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeszłość jednak goni człowieka. Teraz nie będzie łątwo Tomowi i Gregorowi pozbyć się tej łatki którą mają przypiętą, i odzyskać zaufania dziewczyn. A ewidentnie coś działo się między tymi parami.Bo przecież nawet opiekuńczość chłopaków w stosunku do dziewczyn, tęsknota i chęć spotkania, ewidentnie coś było.
    Jednak mam nadzieję ze się nie poddadzą, bo widać ze w ludzi sposób zaczęli reagować, nie była to chęć tylko przelecenia dziewczyn.
    Każdy zasługuję na drugą szanse i mam nadzieję że chłopakom też się ona dostanie.
    Późno ale szczerze życzę Wesołych Świąt ;)
    Pozdrawiam,
    Metka.

    [because-you-loved-me.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo Greg jednak zrezygnowal z seksu? awwwwwwww <3 ale Agnes widocznie by chciala hahah XD
    ej Tom jak zachowuje sie...hmm.. dojrzale! Agnes chce go zabic a on zachowuje spokoj. Brawa dla niego :)
    awwwwwwwwwwwwww Gregor naprawde zrezygnowal z seksu! jest cudowny! <3
    Tom cham! powinien odstapic Kate łózko! a kate jest niesamowita kocham ją! :D
    ej kocham Kate i Toma serio!!! <3 Boziu są tacy słodcy! <3
    uuuuuuuuu kocham mężczyzn prosto spod prysznica!! ostatnio tez napisałam fragment o wyjętym prosto z pod prysznica pewnym Wojtku Szczesnym <3 Gregor tez musial byc powalajacy! ach <3 ja i moje lubienie Gregora... :d
    pff Agnes grzebie mu w szfkach? jAK MOZE ? ;d
    ooooooooooooo fuck... o nein... ale sie porobilo :o biedny Gregor! biedny, bo wydawalo mi sie ze sie zakochuje.. tak naprawde w koncu sie zakochuje, ale Agnes nie dala sie na to nabrac.. kuuuurde.
    oo nie. Kate i Tom tez... o nie, a ja ich tak lubiłam :(

    OdpowiedzUsuń